Strona, jak wiele innych, wykorzystuje cookies (tzw. ciasteczka). Jeśli ci to odpowiada, kontynuuj - w przeciwnym przypadku dowiedz się więcej kliknij.
http://www.otopjunior.org.pl
 
<
Poprzedni blog
 
Lista blogów
 
Następny blog
>
 
W stronę słońca...
 
Poleć znajomemu
Drukuj
Wakacje i ich koniec+ ?pytanie?
 
 
~ djkarpowicz    |    dodano: 2010-09-05 12:04    |    ostatnia zmiana: 2010-09-05 12:07

Witajcie!

Nie odzywałem się na blogu jakiś czas, więc trochę zaległości się porobiło, ale jakoś (mam nadzieje) to po uzupełniam. Wakacje(pod względem ptasim), były dla mnie trochę zaskoczeniem, a to głównie dlatego, że ptaki tam gdzie miały być, to ich nie było; a tam gdzie się ich  nie spodziewałem - było ich zatrzęsienie.

A wakacje miałem dosyć ciekawe i przeleciały mi między palcami z szybkością lecącego na południe jerzyka.

Zaczęło się od obozu harcerskiego(ZHR), nad jeziorem Osiek. Tam ptaków się za dużo nie spodziewałem. A ptaki były, bieliki, myszołowy, pliszki siwe i żółte, sikory i dzięcioły(głos). Do tego dochodziły jakieś kaczki nieloty, do których niestety nigdy nie udało mi się bliżej podpłynąć, a lornetki  nie było... Nad naszymi głowami krążył drapol o sylwetce k. rudej, ale o mniej wciętym ogonie, więc oznaczyłem ją prawdopodobnie jako kanię czarną. Po powrocie z obozu i odespaniu go i zagojeniu ran, razem rodzicami ruszyłem na KULING-a. A na KULINGU, zupełnie jak to nie na KULING-u: PTAKÓW BRAK!!. O 11 złapała się pierwsza alpina.  Do końca tego dnia złapał się jeszcze piskliwiec i 3 pliszki. Tyle ptaków, to rok na jednym obchodzie bywało(jak nie więcej). Zresztą Ci, co były na Kuling-u to wiedzą. Najgorsze było jednak przeglądanie portalu po powrocie z innego, nie związanego z ptakami obozu,(właśnie, dlatego nie było mnie 15 sierpnia. Oglądanie Waszych zdjęć, logów i komentarzy, to były katusze. Zazdrość i myśli w typie, „dlaczego mnie tam nie było!” zżerały skórę i wypalały wnętrzności.

            Na samą końcówkę wakacji, jak co roku pojechaliśmy do Pobierowa. I właśnie tam, miała miejsce największa niespodzianka. Ptaki były. I nie trzeba było wcale wychodzić z pokoju żeby je widzieć!. Przed oknami latały nam grzywacze, kowaliki, czubatki, bogatki, muchołówki szare, piecuszki, piegże, kapturki, kopciuszki, strzyżyki, dzięcioł duży, a dalszych częściach lasu również zięby. Aaa, bym zapomniał: do Pobierowa wyjechaliśmy wczesnym wieczorem., więc spaliśmy w drodze. Nic w tym dziwnego, gdyby nie to, że do owego miejsca trzeba się dostawać jadąc/lecąc/płynąc/idąc/ przez wodę Gdyby nie nasze terenowe auto, prawdopodobnie byśmy się tam nie dostaliJ.  W nocy słyszeliśmy tylko kumkanie żab, oraz fale rozbijające się metr od nas., oraz potężny wiatr, który nad płaską przestrzenią wody rozpędzał się do dużych prędkości. Rano obudziły nas promienie wschodzącego słońca, oświetlającego, wielką szaroniebieską taflę, ciągnącą się, aż po horyzont. Do tego ten wiatr, który rozpędzany owiewał naszego Jeep-a. Przypomniał mi się ten sam widok, tyle, że widziany w nocy, kiedy księżyc posrebrzał szczyty fal, i przebijając się przez chmury nadawał temu miejscu niepowtarzalny klimat. Rano, poszliśmy drogą wśród wody w stronę... wody. Droga ta nazywana jest popularnie „betonką”. Dzięki temu, że był to jeden z nielicznych punktów wystających ponad powierzchnię wody, siedziało na niej wiele ptaków. Od ogromnego bielika i bociana czarnego, przez średniej wielkości ostrygo jada, po malutkie pliszki i kszyki. Ptaków niestety aż tak dużo jak zwykle  nie było, właściwie to były, tylko daleko, lunety ze sobą nie mieliśmy. Niestety, po powrocie do domu, rozpoczęła się szkoła, więc nie było kiedy powspominać, miłych przygód. W samym domu czekał na nas kolejny problem. A dokładnie tona balkonie. 3 września, gołąb (mimo naszych usilnych starań, złożył na nim jajko.. I jest problem: gołąb, ptak brzydki(jak dla mnie), głośny(jak dla taty), i niszczący kwiaty( jak dla mamy). No i powstał problem: co z tym jajkiem zrobić?. Wysiadywanie u gołębi trwa około 17 dni, uzyskanie lotności kolejne 5 tygodni, więc nowy gołąb zacząłby latać dopiero na przełomie października i listopada.  Teraz jest ciepło, ale listopadowe noce są dosyć zimne, wiec według mnie ów gołąb ich nie przeżyje, nie mówiąc już o nadchodzącej zimie. I tu jest pytanie do was! Co z tym fantem zrobić?.

 

 
 
Komentarze ( 9 )
 
 
akogut
moderator
 
dodano: 2010-09-05 14:24

Wakcje miałeś pełne wrażeń :) Szkoda, że nie udało nam sie spotkać na Kulingu-)

A jajo, jak gołąb zniósł i je wysiaduje, to niech wysiaduje. Może to nie przypadek, że wybrał Twój, Wasz balkon ..... :)

 
 
Matis
puchacz
punkty: 37312
* * * * * * * *
 
dodano: 2010-09-05 14:35

Wakacje super. Tak jak u mnie w "rozjeździe". A jaki to gołąb ?

 
 
sowa
moderator
 
dodano: 2010-09-05 20:53
A jaki to gołąb, powtórzę za Matisem? Gołębie (miejskie i sierpówka też) to twarde ptaki :), mogą się lęgnąć do października. Da sobie radę, skoro się zdecydował wysiadywać.
 
 
Michotronik
jaskółka
punkty: 2246
* * *
 
dodano: 2010-09-06 06:24
To na pewno gołąb miejski. przecież sierpówka lęgnie się na drzewach
 
 
janek
bielik
punkty: 21958
* * * * * * *
 
dodano: 2010-09-06 10:00

Żebyś się nie zdziwił. One mogą mieć gniazda prawie wszędzie.

 
 
djkarpowicz
bielik
punkty: 23374
* * * * * * *
 
dodano: 2010-09-06 16:12
Tylko, że jak zacznie się karmienie, to mama je raczej przegoni(niszczenie kwiatków), i to najchętniej wiatrówką, a ja ich bronić nie będę. Krótko mówiąc, nikt ich tu nie chce.
 
 
djkarpowicz
bielik
punkty: 23374
* * * * * * *
 
dodano: 2010-09-06 16:12
To gołąb miejski.
 
 
Lotna
jaskółka
punkty: 2198
* * *
 
dodano: 2010-09-11 19:12

Miałam kiedyś taką sytuację. Tak długo dopóki gołębie znosiły patyczki zmiatałam je z balkonu (przeszkadzały sąsiadom głównie ze względu na brudzenie), ale kiedy już pojawiło się jajko nie miałam serca ruszyć gniazda.

Ja uwielbiam (naprawdę) gruchanie gołębi nad ranem, to jest najprzyjemniejsza pobudka jaka może się zdarzyć (a mnie się teraz zdarza rzadko, chyba że na wakacjach pod namiotami), chciałam sobie nawet dźwięk gołębia ustawić na telefonie w budziku;

ptasie odchody dobrze robią na glebę (najlepszy nawóz) a więc również kwiatkom (choć rozumiem, że Twoja Mama hoduje jesienne kwiaty?);

no a ich uroda to rzecz gustu-ja je lubię, są symbolem natury w mieście, cytując gołebiarza z "Warszawskich gołębi" starego polskiego filmu, który niedawno oglądałam:"w locie wyglądają jakby ktoś srebrem niebo posypał" , ludzie hodują gołębie, więc coś w nich muszą widzieć (co prawda miejskie gołębie są jak nierasowe psy- nikt ich nie chce hodować,ale bezdomnych- błąkających się po ulicach i podwórzach, też nikt nie chce widzieć) .

Wreszcie to są jednak żywe stworzenia-należy im się trochę współczucia. Nie wiem jak się w końcu Twoja sytuacja potoczyła, bo u mnie jajko jednak się potłukło-i moim gołębiom z gniazda nic nie wyszło...ale zastanów się czy taki lokator Twojego balkonu byłby rzeczywiście tak uciążliwy- że aż nie do zniesienia. Tematu wiatrówki udam, że nie zauważyłam.

Na koniec polecę post Tamary "gołębie kręcą filmy":)) pozdrawiam i daj znać jak się sprawa zakończyła.

 
 
Ptakolog99
wróbel
punkty: 518
* *
 
dodano: 2010-10-22 20:56
chyba cie na Kulingu widziałem... Byłem tam z bratem i babcią coś kojarzysz? może sie mylę... i pewnie jesteś Daniel lub Dominik, tak?
 
Nie ponosimy odpowiedzialności za wypowiedzi zawarte w komentarzach publikowanych przez Czytelników niniejszego serwisu. Są one prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Zachowujemy oryginalną pisownię nadesłanych komentarzy.
Logowanie do serwisu:
 
 
 
Zapamiętaj hasło
 
 
 
 
 
Najnowsze w galerii klubowicza
Takie ...
I tak co ...
Dnionoc/ ...
Cytrynka
 
 
 
 
Najnowsi ulubieni klubowicza
 
 
 
 
 
Projekt i wykonanie Excelo.
Powered by excelo true CMS system.
Portal przygotowano dzięki wsparciu finansowemu Ambasady Królestwa Holandii w Polsce
- Program Małych Projektów Matra/KNIP