... czy ktoś waszmości wróble nauczył dobrego wychowania?
Wątpię.
Odcinek bodaj 7 straszenia.
Długą przerwę miałam. Wrzuciłam do galerii obrazek obiecywany daaaawno temu i jeszcze dawniej (niedługo powinien się pojawić, po zatwierdzeniu). Odnośnie tytułu za chwilę.
Papużka falista się nadal nie odnalazła, prawdopodobnie została już wywieziona ze szkoły. Porywacze są nadal bliżej niezidentyfikowani.
Szkoła, szkoła i szkoła. Nie ma ostatnio chwili, żebym w rozmowach z kolegami nie zahaczyła o szkolne tematy. Czuję się, jakbym poza w.w budynkiem i instytucją w jednym, życia własnego nie miała. Tyle dobrego, że znajduję czasem krztynę czasu na granie na gitarze czy na rysowanie. Zn. rysować to nawet w szkole rysuję, bo po szkole czasem nie ma kiedy. A wieczorkiem nowe, odstresowujące zajęcie sobie znalazłam - origami modułowe. Straszne to, bo pracochłonne, ale kiedy się myśli o wszystkim tylko nie o tym składaniu i słucha muzyki, a efektem ubocznym jest składanie modułów, to jest to niezwykle przyjemna rzecz. Choć męcząca, to przyznać muszę, bo nie dość, że oczy bolą potem, to jak przed snem ze 2 godzinki sobie tak podziubdziam to potem śpię jak suseł. Przynajmniej jakieś pozytywne uzależnienie niwelujące bezsenność.
No to teraz odnośnie wróbli.
Przed Świętami Głuchych Telefonów (jak to ładnie ujął jeden kolega, innymi słowy HALLOween) tata nasypał pełen słoik zboża do karmnika, jako że kolorowe przyjaciółki bogatki upominały się potwornym wrzaskiem. Ale 2 dni (może nawet i to nie) później znikły. Zn., latały wokół karmnika jak oszalałe, siadały na cegłach domu, na antenie internetowej, na dachu, rynnach i czym popadnie i darły się jak nawiedzone, ale do karmnika nie podlatywały. Okazało się później, że mości wróble wywalają ziarno z karmnika na ziemię (jak spojrzycie na karmnik w mojej galerii to jest on samoregulujący, tzn. jeśli spod słoika ptaki wydziobią / wyrzucą ziarno, wysypuje się ze słoika nowa porcja) i tak zostawiały, ew. wydziobywały troszeńkę wyrzuconego z ziemi. Z ziemi przecież niesmaczne. A sikorki też potem tego nie zbierały, bo obie kłócące się strony padają wtedy ofiarą, niestety mojego, kota (nota bene o imieniu Sedes). Kot dniami całymi siedzi pod karmnikiem, głównie w sprawie myszy, ale i sikorką by nie pogardził. Swoją drogą dowodzi to jego rozmarzony wzrok kiedy sikorka usadowi się blisko okna, a on akurat siedzi na parapecie... W każdym razie - wróble, czy wróble mnie słyszą? Proszę się tu kurcze zachowywać, to nie koryto, tylko kulturalna ptasia stołówka "U Kawki". Senk ju.
"Zimno? Jak jest zima, to musi być zimno!". Niby w szkole grzeją, ale temperatura jest taka sobie. Tyle dobrego że te 15 stopni w porywach do 18 jest. Ot, co.
Cóż tu jeszcze Kawka mogłaby nakawczyć... Mhm, to chyba wszystko w tym temacie. Tak więc znikam. Koniec straszenia.
Do zobaczenia standardowo w wersji lux.
~Kawka aka Tiga