Hejka! Pora na kolejne ptakowanie.
Rano nie było ptakowania. Zaplanowaliśmy wycieczkę nad
jezioro. Niestety lekko się rozpadało. Gdy dojechaliśmy do jeziora i wysiedliśmy
z samochodu, poczuliśmy niesamowity zapach. To było po prostu niewyobrażalne.
Trzeba być przy tym żeby to poczuć. Wszystkie zioła, krzewy, choinki i drzewa
oliwne pachniały po deszczu. To nie to samo co polski las po deszczu. Okazało
się, że to jezioro to rezerwat wodny i turystów nie wpuszczają. (Na Rodos nie ma
za dużo wody słodkiej) Gdy już mieliśmy jechać dalej nagle dostrzegłam ruch w
trawie. Powiedziałam szybko tacie, żeby się zatrzymał. Otworzyłam okno i
niedowierzałam. Od razu rozpoznałam gatunek. To była góropatwa czerwona!!! Mam
jej dobre zdjęcie. Strasznie się cieszę. Potem zobaczyłam dzierzbę rudogłową.
Widziałam również parę skowronków, drugą rudogłową i drugi raz orła przedniego.
Trochę się rozpogodziło. Wjechaliśmy na wysoką górę i w miejscowym sklepiku
kupiliśmy greckie specjały. Nagle zobaczyłam dużego drapieżnika na zboczu góry.
Nie wiem co to jest. ( nie jest to młody orzeł przedni, bo ma całkiem biały
ogon bez ciemnej końcówki, ani nie jest to bielik- ma za wąski dziób) Mam
całkiem dobre zdjęcia. Potem ptak przeleciał na inną górkę. Musieliśmy już wracać.
Nagle zobaczyłam kolorowe ptaki. Nareszcie! Upragnione żołny. Zrobiłam zdjęcia.
Po chwili ptaki odleciały. Zauważyłam jeszcze jednego ptaka. Mam jego zdjęcie.
Postaram się szybko wstawić. Potem nie było już żadnych ptaków.
Pozdrawiam Zuzka