Strona, jak wiele innych, wykorzystuje cookies (tzw. ciasteczka). Jeśli ci to odpowiada, kontynuuj - w przeciwnym przypadku dowiedz się więcej kliknij.
http://www.otopjunior.org.pl
 
<
Poprzedni blog
 
Lista blogów
 
Następny blog
>
 
Ptaki z mojej okolicy
 
Poleć znajomemu
Drukuj
Rudziki a koty
 
 
~ gabriela11    |    dodano: 2013-08-14 12:57    |    ostatnia zmiana: 2013-08-14 13:01

Witajcie!


Chciałabym dzisiaj opowiedzieć o rudzikach, które założyły gniazdo zaraz koło naszego domu.

Szczerze mówiąc to nawet o tym nie wiedziałam, zachowywały się cicho jak trusie :D A to chyba i tak był jakiś powtarzany lęg, bo niby dlaczego miałyby mieć młode tak późno? 

A więc zaczęło się od tego, że owszem, obserwowałam od jakiegoś czasu rudziki krzątające się wokół naszego domu, ale nie podejrzewałam ich o żadne gniazdo...

Aż tu któregoś wieczora usłyszałam straszny hałas. Coś jakby się nakręcało zegarek w szaleńczym tempie, czyli rudziki były mocno podenerwowane. Szybko wyjrzałam przez okno, i co zobaczyłam? Mojego kota, który obrabiał coś w krzakach. Pobiegłam do niego, i już się nastawiłam na ratowanie rudzika, kiedy zorientowałam się, że to mysz. Chciałam ją jakoś wyciągnąć z tarapatów, ale kiedy mi się to już udało, z przerażeniem odkryłam, że jej już nic nie pomoże. Tak więc zostawiłam ją kotu na pożarcie. Odszedł z obrażoną miną i nornicą w pyszczku. 

Wróciłam do swoich zajęć. Jednak za chwilę musiałam się od nich oderwać. Wołała mnie mama. Zaczęłam już swoje znudzone "cooo?!", gdyż myślałam, że mama znalazła dla mnie kolejne ciekawe zajęcie typu mycie naczyń. 

Tym razem jednak nie o to chodziło. Pod progiem siedziało sobie małe, brązowe stworzonko z wielkimi oczkami, przypominającymi czarne koraliki. Było bardzo przestraszone, a jednocześnie ciekawskie. Wydawało się tak delikatne, że aż bałam się brać je do ręki. Co gdybym mu coś zrobiła? I wtedy przyszedł mi do głowy ciekawy pomysł. Złapałam małego rudzika do sitka, a od spodu wsunęłam cienką deseczkę. 

Chyba dobrze zrobiłam, bo w tym samym momencie zauważyłam Suri (czyli jednego z 3 kotów), która widocznie wypatrzyła sobie kolejnego małego rudzika. Szybko podałam sitko z ptaszkiem mamie, a sama pobiegłam po Surykatkę i wepchnęłam ją do domu. Następnie zabrałam malucha i postawiłam deseczkę na murku za domem (oczywiście zdejmując przedtem sitko...) i czekałam, co się wydarzy. Malec posiedział jeszcze chwilę, a potem, mimo swego kompletnego braku ogonka, sprawnie pofrunął w krzew dzikiego bzu, gdzie po minucie spotkał się z rodzicami i resztą rodzeństwa. 

Zaraz potem do domu trafił ostatni kot. A więc tymczasowy areszt domowy dla trójki futrzaków. Z naszej strony zrobiliśmy wszystko co mogliśmy, teraz rudziki muszą radzić sobie same w wielkim świecie przyrody. :)

Pozdrawiam,

Gaba :)


 
 
Komentarze ( 2 )
 
 
Aragorn
bielik
punkty: 18625
* * * * * * *
 
dodano: 2013-08-16 23:28
Wielkie gratulacje za postawę i areszt dla kotów, niewielu ludzi rozumie, że kot to nie tylko miła kulka futra, która mruczy jak się ją głaszcze, ale i bardziej lub mniej zaawansowany drapieżnik, który poluje na wszystko co zdoła złapać nie koniecznie jedząc to co uprzednio złapał. Jako osoba mieszkający na wsi i często bytujący w mieście mogę podzielić się pewnym spostrzeżeniem. Z tego co zauważyłem, problemem nie są same koty( choć instynktu łowcy w nich nie zabijemy ) lecz właściciele, którzy puszczają koty samopas, szczególnie na wsi. Jednak jeszcze gorsze jest nie karmienie kotów właśnie po to aby były "łowniejsze", ze szczerych chęci rolników chodzi oczywiście o myszy harcujące w stodole jednak nie rzadko cierpią na tym ptaki. Inaczej wygląda sytuacja gdy koty regularnie są karmione i najzwyczajniej nie chce im się już polować, wtedy problem pojawia się sporadycznie lub go w ogóle nie ma. Zauważyłem jeszcze, że to czy kot się wałęsa zależy od jego rasy. Mam kolegę który ma rasowego, chyba persa, i najzwyczajniej nie puszcza go samego z obawy o kota. Więc może tu jest sedno problemu. Ludzie mają zbyt łatwy dostęp do "dachowców" i o nie nie dbają, a te się wałęsają i zabijają ptaki. 

Najprostszym sposobem zapobiegania takim sytuacją jest trzymanie kota w domu i wyprowadzanie go pod kontrolą lub założenie obroży z dzwoneczkiem na szyję ( uwaga! tylko dla kotów domowych, popularne dachowce mogą się o coś zaczepić i dokonać żywota w męczarniach ).

P.S A najprostsze to mieć psa ;P Choć psy biegające samopas to też temat rzeka...
 
 
_rudzik-
kruk
punkty: 6186
* * * * *
 
dodano: 2013-10-29 14:32
Ja też mam trzy koty:
-pierwszy staruszek
-drugi łowca myszy (raz upolował nawet łasicę)
-trzeci rzadko się zdarza żeby coś upolował, bo jest taki ''puszysty'', że mu się nie chce polować, ale rozrabiać, rozrabia ;)
 
Nie ponosimy odpowiedzialności za wypowiedzi zawarte w komentarzach publikowanych przez Czytelników niniejszego serwisu. Są one prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Zachowujemy oryginalną pisownię nadesłanych komentarzy.
Logowanie do serwisu:
 
 
 
Zapamiętaj hasło
 
 
 
 
 
Najnowsze w galerii klubowicza
I ...
Jakie to ...
No to ...
Wygrzeba ...
 
 
 
 
Najnowsi ulubieni klubowicza
 
 
 
 
 
Projekt i wykonanie Excelo.
Powered by excelo true CMS system.
Portal przygotowano dzięki wsparciu finansowemu Ambasady Królestwa Holandii w Polsce
- Program Małych Projektów Matra/KNIP