Strona, jak wiele innych, wykorzystuje cookies (tzw. ciasteczka). Jeśli ci to odpowiada, kontynuuj - w przeciwnym przypadku dowiedz się więcej kliknij.
http://www.otopjunior.org.pl
 
<
Poprzedni blog
 
Lista blogów
 
Następny blog
>
 
Ptaki z mojej okolicy
 
Poleć znajomemu
Drukuj
Moja nieudana próba ratunku... :S
 
 
~ gabriela11    |    dodano: 2013-05-19 11:04    |    ostatnia zmiana: 2013-05-23 16:57

Witajcie!

Dziś chciałabym opowiedzieć, jak próbowałam uratować pewnego ptaka. A właściwie dwa ptaki.

 Zaczęło się od tego, że poszłam z przyjaciółkami na zakupy. Około godziny szesnastej, po zjedzeniu pizzy i jako takim wygrzebaniu się, poszłam w swoją stronę, do domu, a moje dwie koleżanki- w swoją. Wróciłam do mieszkania. Po chwili zadzwonił telefon. Wiedziałam już, że coś się dzieje, bo tak bez powodu Ola (czyli jedna z moich przyjaciółek, z którymi włóczyłam się po mieście) nie dzwoni. Zawsze pisze smsy. Ponieważ jednak rozładował się jej telefon, wzruszyłam tylko ramionami z myślą "zadzwoni później". 

Po jakiejś godzinie dostałam smsa od Olki, że znalazły jakiegoś ptaka, który z pewnością potrzebował pomocy. Jednak nie dowiedziałam się nawet co to za gatunek, gdzie był i co mu się działo. Postanowiłam więc zadzwonić do Luizy, która również była przy tym obecna. Całe szczęście  dowiedziałam się więcej. Był to młody gołąb, który widocznie wypadł z gniazda i ledwo żył. 

Było 30 minut przed osiemnastą, czyli mogłyśmy jeszcze zdążyć do weterynarza. Zabrałam ręczniki papierowe, pudełko po butach i gumowe rękawiczki. Pobiegłam we wskazane miejsce. 

I tu czekała na mnie niespodzianka. Luiza stała tam bezradnie, z dziwacznym uśmiechem na ustach. Po chwili powiedziała, że tyle co jakaś dziewczyna i jej młodszy brat wzięli tego gołębia do pudełka i gdzieś z nim poszli. Pobiegłyśmy za nimi, ale zobaczyłam tylko jak wchodzą do jakiegoś bloku. Za dziesięć osiemnasta, zostało tylko kilka minut do zamknięcia gabinetu weterynaryjnego...

Zrozpaczone poszłyśmy, nie wiedzieć dlaczego, na jakąś zarośniętą ścieżkę. Przedzierałyśmy się przez krzaki i kłujące gałęzie, rozmawiając o dziwnej sytuacji z gołębiem. I nagle... Zauważyłam pod drzewem młodego gawronka, który widocznie wypadł z gniazda znajdującego się powyżej. Nie bał się nas, a może po prostu nie uciekał, bo chyba miał coś z nóżką. I co teraz robić? Weterynarz- zamknięty. Gniazdo- za wysoko. Rodzice- nie wiadomo czy go widzą, poza tym odganiali właśnie srokę z okolicy gniazda. No i chyba będą się woleli zająć reszta zdrowych młodych w gnieździe, które mają większe szanse na przeżycie niż nasza mała pokraka. Na wszelki wypadek włożyłam rękawiczki, złapałam go tak, jak trzyma się młode gołębie i przeniosłam bardziej w krzaki, żeby nie siedział tak na środku ścieżki. Otworzył tylko dziób i podczas przenoszenia głośno wyrażał swój sprzeciw. Potem jakimś cudem złapałyśmy wi-fi i na telefonie i w przeglądarce wpisałyśmy "co robić, kiedy znajdziemy młodego gawrona?". Znalazłyśmy stronę Warszawskiego Zoo, gdzie znajduje się ptasi azyl. Było tam napisane, że należy zrobić zdjęcia tego ptaka, którego z jakichś powodów uważamy za nie w pełni sprawnego, a następnie tam zadzwonić. 

Zdjęcia zrobiłyśmy, telefonem i jakość pozostawiała wiele do życzenia, ale mniejsza o to. Wysłałam je pod wskazanego maila. Zadzwoniłam, ale nikt nie odbierał. Być może godzina była już zbyt późna. 

Nazajutrz, z samego rana umówiłyśmy się z Luizą, że pójdziemy zobaczyć, co tam słychać u naszego gawronka. Ścieżka była przecież uczęszczana przez ludzi z psami, pewnie kotów też tam było sporo. No i nieźle się obawiałam o los malucha. Chociaż nie takiego znowu malucha. Był już cały w piórach, zresztą musiał jakoś sobie poradzić i poszybować, jak spadł z gniazda. Inaczej pewnie nie przeżyłby upadku.

Jednak spotkał nas smutny zawód. Po gawronku nie było ani śladu. Mniej więcej w tym samym miejscu, gdzie wczoraj go znalazłyśmy, leżał drugi. Ten jednak nie miał prawie wcale piór, tylko tzw. "kolki". Leżał, wokół niego latało już kilka much. Sprawiało to wrażenie jakiegoś smutnego pogrzebu. Łzy same cisnęły się do oczu. Potem przeszukiwałyśmy po raz kolejny krzaki w celu odnalezienia starszego gawronka. Na próżno. Z taką okropną bezradnością, brakiem nadziei i smutkiem, spóźniłyśmy się na pierwszą lekcję o całe 20 minut. Na swój sposób miałyśmy szczęście. Choć pani woźna nie sprawiała wrażenia zadowolonej, pani od przyrody, bo z nią była pierwsza lekcja, nawet nas pochwaliła. Co jednak z tego, wolałabym dostać zachowanie naganne, niż mieć dziwne uczucie, że i gołąb, i gawronki tej nocy odeszły z tego świata. Choć nie wiem, może te dwa dostały odpowiedią opiekę... Czasem lepsza jest najgorsza prawda niż niepewność.

I jeszcze po południu otworzyłam skrzynkę mailową. Pani z azylu odpisała. "Ptak powinien trafić do ośrodka rehabilitacji (...) Informacje na temat tymczasowego żywienia znajdzie Pani na stronie azylu. (...) Jedyną szansą na powrót ptaka do natury jest odchowanie ptaka w grupie..."

PS: Jednak, kiedy odpisałam pani z azylu, że ptaka już nie było, dostałam wiadomość, że to możliwe, że ptak był zdrowy i przemieścił się, podczas gdy rodzice byli w pobliżu. Szczerze mówiąc to się ucieszyłam, chociaż nikt nie wie co tak na prawdę się z nim stało, to jakoś wróciło mi to nadzieję, że historia skończyła się dla podlota pomyślnie. 

Pozdrawiam,

Gabrysia.



 
 
Komentarze ( 3 )
 
 
Venesuel
bielik
punkty: 24525
* * * * * * *
 
dodano: 2013-05-19 11:31
Smutna historia, ale niestety... takie jest życie...
Niedawno miałam podobną sytuację, bo znalazłam już martwego, młodego gawrona na Plantach. Pewnie wypadł z gniazda, a że po pierwsze gniazda są wysokie, a po drugie nie umiał latać (dopiero mu wyrastały lotki) zginął...
 
 
gabriela11
jaskółka
punkty: 2430
* * *
 
dodano: 2013-05-19 16:37
No tak, to takie smutne. Nie cierpię uczucia takiej beznadziejnej bezradności. ;(
 
 
_rudzik-
kruk
punkty: 6186
* * * * *
 
dodano: 2013-05-27 15:10
To takie straszne gdy chce się pomóc, a nie można... Czasem w lato widuje martwe gołębie i wrony pod ich gniazdami na moim podwórku.
 
Nie ponosimy odpowiedzialności za wypowiedzi zawarte w komentarzach publikowanych przez Czytelników niniejszego serwisu. Są one prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Zachowujemy oryginalną pisownię nadesłanych komentarzy.
Logowanie do serwisu:
 
 
 
Zapamiętaj hasło
 
 
 
 
 
Najnowsze w galerii klubowicza
I ...
Jakie to ...
No to ...
Wygrzeba ...
 
 
 
 
Najnowsi ulubieni klubowicza
 
 
 
 
 
Projekt i wykonanie Excelo.
Powered by excelo true CMS system.
Portal przygotowano dzięki wsparciu finansowemu Ambasady Królestwa Holandii w Polsce
- Program Małych Projektów Matra/KNIP