Witajcie!
Lato zanika, a z latem zanikają ptaki. Po powrocie z Berlina, zaobserwowałam tylko dwa bociany szykujące się do odlotu. Bociany z mojej miejscowości odleciały już pod koniec lipca. Żurawi też już nie ma. Ostatni klangor słyszałam tydzień temu. Odlatywały w małych i wielkich kluczach. Największy w życiu klucz widziałam nad Gardnem. Liczył 31 osobników (wszystkie dokładnie policzone). Dymówki także są w tej długiej drodze. Wszystkie gniazda opuszczone. Jerzyków już nie widziałam. Znikły. Szpaki i skowronki jeszcze się szykują. Szpaki zbierają się wielkimi stadami na liniach energetycznych. Mimo, że przylecą do nas inne ptaki i tak jest mi przykro. Żadnym z tych przylatujących ptaków nie mogłam porządnie nacieszyć oczu.(prócz gawrona) Przecież jemiołuszkę raz w życiu widziałam i do tego tylko przez kilka sekund... Już nie mogę doczekać się powrotów! A Wy?