W piątek, po lekcjach wyjeżdżamy z Gorc około 14.30, pada, ale humory dopisują. Mamy nadzieję, że 2.5 godziny uda nam się dotrzeć do Rudy Milickiej. Już w Wałbrzychu zaskakują nas korki, o przejeździe przez Wrocław lepiej nie pisać -)?xml:namespace>
Przyjeżdżamy do Rudy Sułowskiej, gdy jest już ciemno. Kierowca szuka wjazdu do stacji ornitologicznej, w której dzięki uprzejmości Pani Marty Borowiec i Pani Beaty Orłowskiej możemy przenocować. Przy stacji czeka już na nas Daniel z rodzicami. Po chwili przyjeżdża Pani Beata Orłowska, aby przekazać mam w użytkowanie stację. Wita nas promiennym uśmiechem, oprowadza po pomieszczeniach, ogrodzie wokół budynków. Pokazuje miejsce na ognisko, zaprasza do częstowania się jabłkami, zachwalając, że bardzo smaczne. Po chwili przychodzi do budynku i na ręce przynosi ogromnego biegacza skórzastego. Dzieciaki przyglądają się z zainteresowaniem, Sara nawet pokazuje swoją odwagę i bierze chrząszcza na rękę.
Pani Beata po przekazaniu niezbędnych informacji zostawia nas na gospodarstwie. Młodzież zajmuje pokoje. Grupa jest zróżnicowana, od klasy 4 szkoły podstawowej do 3 szkoły średniej. Pan kierowca oferuje pomoc przy grillowaniu, bo przecież gromadkę trzeba nakarmić.
Po 22 dociera do nas pan Bartek Smyk z koleżanką, panią Martą, siedzimy do 24 rozmawiając o ? No o czym? O ptakach ! Właśnie wrócili z okolic Strzelina, gdzie oglądali czajkę towarzyską, nie lada rarytas ornitologiczny.
Około 24 stwierdzamy, że czas iść spać. Kto stwierdza, to stwierdza, bo o dziwo najmłodsi , jeszcze długo nie dali mi zasnąć.
Wstaję przed 7.00, mamy szczęście, piękna pogoda. Budzę towarzystwo, za oknem na krzewach widzę raniuszki, miły początek Dni Ptaków. Jemy śniadanie, robimy kanapki i herbatki do termosów. Piotrek ( Rathenbach) jest jak zwykle pomocny, pomaga najmłodszym ogarnąć wszystko. Niektórzy chyba po raz pierwszy sami robią sobie kanapki.
Ok. 8.15 stoimy gotowi do wyjścia, grupa liczy 20 osób z przewodnikami. Nikt nie przyszedł z zewnątrz. Chyba nie ma w okolicy zwolenników EDP. Wyruszamy uzbrojeni w lornetki, lunety i karty obserwacji. Parę metrów za stacją zatrzymujemy się przed okazem dębu z pokazowymi śladami działalności kozioroga dobosza. Pan Bartek opowiada o rezerwacie, o historii powstania stawów. Celem naszej wycieczki jest kompleks Stawno
, największy – kompleks Stawów Milickich, o powierzchni (1737 ha). Złożony z 31 stawów. Największe i najcenniejsze z nich to: Grabownica (283 ha), Słoneczny Górny (164 ha), Andrzej (175 ha), Golica (119 ha), Henryk (71 ha), Gadzinowy (61 ha) i Nowy Świat Górny (37 ha). Kompleks ten jest najmniej dotknięty zmianami renowacyjnymi w całej dolinie.
Jeszcze nie dotarliśmy do stawów, a tu przelatują raniuszki
, czyże
, szczygły
. Na drzewach hałasują sroki
, sójki.
Odzywają się dzięcioły ( duży i średni)
, wesoło ćwirgolą sikory
, mazurki
. Musimy na portierni zakładu rybackiego pokazać zgodę wojewódzkiego konserwatora przyrody i wpisać się do „księgi wejść”. Bez takiej zgody nie wpuszczono by nas na teren rezerwatu.
Dochodzimy do stawów i od razu „witana nas rezerwat” stadami gęgaw
, łabędzi niemych
, czapli
białych
, siwych
. Przelatuje stado gęsi zbożowych
. Ustawiamy lunety, widoki cieszą oczy. Idziemy dalej, kolejny staw, w oddali słyszymy głosy żurawi,
nad stawami szybują bieliki
. Wśród stada krzyżówek
dostrzegamy samice płaskonosów
, perkozki
, krakwy
, perkozy dwuczube
, kormoran
y, łysk
i. Starsi pokazują najmłodszym w atlasach, czego mają wypatrywać. Na gałęziach nad wodą dostrzegamy „niebieskie strzałki”, czyli zimorodki
, które zresztą pojawiają się przez całą naszą wycieczkę. Ptaków jest tak dużo, że młodsi stwierdzają, że w życiu tle ptaków nie widzieli. Darek kwituje, bo przecież to rezerwat ptaków. Stada czapli białych na przemian z siwymi stoją jak szwadrony wojska, mewy
(białogłowe
, pospolite
) odpoczywają na wysepkach. Śmieszki
polują nad wodą, szybują dymówki
. Gęgawy pływają spokojnie w wielkich stadach, wypatrujemy wśród nich gęsi białoczelne
. Pan Bartek opowiada dzieciakom, że to przelotni goście z dalekiej tundry, którzy zimują w południowej Europie. Podchodzimy do kolejnego stawu wypatrujemy kszyki
na błotnych wysepkach, bliżej pływają cyraneczk
i, w oddali stada czajek
.
Robimy przerwę na śniadanie przy platformie widokowej. Kto robi, to robi, bo niektórzy nie mogą oczu oderwać od lunety, a druga grupa pognała za panią Martą, która wypatrzyła zimorodki.
Pan Bartek wyjaśnia, jak działają stawy, na czy polegają odłowy karpi, co to jest jaz, grobla, mnich. Dzieciakom szkoda małych rybek, które zostały w stawie po spuszczeniu wody, ale pan Piotr pociesza, że rybki nie będą się długo męczyły, że są świetnym pokarmem dla mew, rybitw i innych ptaków. Posileni ruszamy dalej, i znów niespodzianka, w oddali wypatrujemy łabędzie krzykliwie
, dwa z nich mają obroże. Opodal po stawie, z którego spuszczono wodę drepczą biegusy zmienne
, towarzyszą im szpak
i. Dolatują następne siewkowce. Daniel wypatruje kwokacze
. Nagle siadają sieweczki obrożne
. Atlasy idą w ruch, tyle gatunków w jednym miejscu. Kolejka do lunet, Darkowi ( kaczceD ), aż oczy się świecą, Michał dzielnie mu towarzyszy. Czas popędza, już jesteśmy 5 godzin nad stawami, a nikt się nie nudzi, nikt nie pyta, kiedy wracamy. Idziemy dalej, przy kolejnym stawie widzimy białe chmury spłoszonych ptaków, to bieliki polują, widok niesamowity. Pan Piotr wypatruje głowienki
, cyranki, samca płaskonosa,
nad trzcinami szybuje błotniak stawowy.
Czas wracać, chociaż szkoda nam opuszczać tak niesamowite miejsce, wracamy aleją kasztanowców, dzieciaki zbierają kasztany u nas w górach jeszcze nie dojrzały, pod lasem słychać krzyk myszołowa
.
Sprzątamy stację, rodzice Daniela pomagają, nie chcemy po sobie zostawić najmniejszego bałaganu. Przed odjazdem pan Piotr Wasiak organizuje „konkurs podsumowujący”, ma przygotowane pytania dla każdego. Nagrodami są otopowskie sikorki i broszurki ornitologiczne.
44 gatunki ok. 3830 osobników to pięknie spędzone Europejskie Dni Ptaków
.
Jeszcze raz z tego miejsca pragnę podziękować wszystkim, dzięki którym mogliśmy spędzić EDP w Rezerwacie Ptaków Stawy Milickie. Pracownikom Zakładu Ekologii Ptaków UW - pani Beacie Orłowskiej
i pani Marcie Borowiec,
Regionalnemu Konserwatorowi Przyrody- pani Halinie Liberackiej
, naszym przewodnikom panu Bartkowi Smykowi
, jego koleżance Marcie
, panu Piotrowi Wasiakowi
, rodzicom Daniela
- pani Agnieszce i Wacławowi Karpowiczom,
no i wszystkim małym i większym miłośnikom ptaków
, którzy chcieli w ten sposób uczcić organizowane przez OTOP Europejskie Dni Ptaków.
Anna Kogut
„Piękny opis - ale i warunki jego powstania nadzwyczajne :) Cieszy, że są nauczyciele - pasjonaci, że są inni, którzy potrafią poświęcić swój czas i energię dla takich imprez. Gratulacje dla wszystkich, i organizatorów, i uczestników - serdeczne pozdrowienia dla znajomych wypatrzonych na zdjęciu ;)) (dla wszystkich innych oczywiście też).”
"...już jesteśmy 5 godzin nad stawami, a nikt się nie nudzi, nikt nie pyta, kiedy wracamy."
U nas pierwsi zaczęli pytać "Kiedy koniec?" po jakichś 30 minutach... :(
PS Na plecaku na pierwszym planie widzę charakterystyczną żółtą plakietkę :) - moja jeszcze leży w plecaku i czeka na naszycie...
Taka z takim ptaszkiem z długim dziobem ? :) :) :)
Tak, i takimi długimi łapkami ;)
Te na krótkich łapkach to są bigusy, a te na długich - kulingi (słowo mądrości z wiadomego biuletynu) ;)))
Bardzo fajnie było na tej wycieczce!!
Wspaniała przygoda...
Byłam na wycieczce i bardzo mi się podobała.
Dużo było ptaków ,ale najbardziej podobał mi się ptaszek Zimorodek!!!!!!!!!!
Bardzo podobało mi się na wycieczce,obejrzałam wiele ptaków.
W naszym pokoju było dużo pająków byłyśmy przerażone.
Widoki stawów były wspaniałe, chłabym mieć chociaż taki jeden staw blisko domu:)