W dniach od 6 do 9 marca razem z rodzicami byłem w Biebrzańskim Parku Narodowym gdzie zaplanowaliśmy przeprowadzenie pierwszych testów nowej lunety. W piątek 6 marca po lekcjach wyjechaliśmy do Dolistowa nad Biebrzą. Pierwszy postój zrobiliśmy na Górze Strękowej w okolicy Wizny i ogromne rozczarowanie mimo pięknej panoramy i widoku na meandry Narwi, było bardzo wietrznie, zimno i zero ptaków. Tutaj znajdziecie trochę więcej informacji na temat tego historycznego miejsca:
http://pl.wikipedia.org/wiki/G%C3%B3ra_Str%C4%99kowa
http://wpk.p.lodz.pl/~bolas/main/bitwy/wizna/wizna.htm
Kolejny postój zrobiliśmy na punkcie widokowym w Burzynie widok również piękny ale teraz już było trochę ciekawiej bo zobaczyliśmy pierwsze 7 gęsi, bielika stojącego na lodzie i ku wielkiej uciesze w trzcinowisku wypatrzyliśmy 2 łosie. Kiedy dojechaliśmy do Dolistowa było już ciemno.
Rano 7 marca spacerowaliśmy nad Biebrzą. Efekt spaceru to 2 kuropatwy (życiówka), myszołów, 5 czarnogłówek i małe stadko trznadli. Po spacerze zaplanowaliśmy wyjazd na „Wszechnicę Biebrzańską” ale podobnie jak Netta przyjechaliśmy tam dopiero po przerwie obiadowej. Po drodze do Osowca Twierdzy pojechaliśmy do wieży widokowej w Goniądzu i z niej zobaczyliśmy kilkanaście gęsi, bielika, około 30 łabędzi niemych i kolejna życiówka tego dnia myszołów włochaty, który dłuższą chwilę siedział na drzewie więc dzięki lunecie dokładnie mogliśmy go obejrzeć - piękny ptak. Około 13.30 dotarliśmy na wszechnicę (o jej przebiegu możecie poczytać na blogu Netty). Mogę tylko potwierdzić, że zdjęcia pana Leśniewskiego zrobiły na nas ogromne wrażenie, cały pokaz był niesamowity.
W czasie trwania wszechnicy przypadkowo usłyszeliśmy o stadzie gęsi w pobliskiej miejscowości Białogrądy, więc bez chwili wahania wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy z nadzieją, że spotkamy gęsi a wśród nich berniklę rdzawoszyją. Kiedy staliśmy na skraju wsi i obserwowaliśmy gąski przyjechała Netta ze swoim Tatą, przywitaliśmy się i wspólnie oglądaliśmy gęgawy. Po chwili zmieniliśmy miejsce obserwacji ale teraz też nie było bernikli. Spotkany przypadkowo ptasiarz zaproponował nam podjechanie swoim samochodem w głąb pól bo tam słyszeliśmy kolejne gęgające stado niestety Netta i jej Tata nie mogli z nami dalej pojechać. Warto było podjechać kilka set metrów bo tam w stadzie około 50 gęgaw, 15 gęsi zbożowych, 4 gęsi białoczelnych (życiówka) spacerowała spokojnie i skubała trawę bernikla rdzawoszyja (życiówka). Udało nam się tam też zobaczyć po raz pierwszy tego roku srokosza i 2 żurawie w locie. Pełni wrażeń wróciliśmy do naszego gospodarstwa agroturystycznego.
Niedziela 8 marca przywitała nas śniegiem. Po śniadaniu pojechaliśmy raz jeszcze odwiedzić stado w Białogrądach ale bernikli już nie było. Kolejnym miejsce postanowiliśmy odwiedzić była wieża widokowa w okolicach Twierdzy Osowiec zwana „fortepianem” ponieważ znajduje w pobliżu zniszczonego bunkra, który przypomina nieco fortepian. Tam widzieliśmy gęgawy żerujące pomiędzy Kanałem Rudzkim i Biebrzą oraz kilkanaście gęsi w locie. Następnie pojechaliśmy do miejscowości Karpowicze, gdzie na zamarzniętych jeszcze rozlewiskach spotkaliśmy duże stado czajek (ok. 200 os.) W czasie przejazdów z miejsca na miejsce zaobserwowaliśmy kilkanaście myszołów i 2 stadka trznadli i gili. Gile siedziały nawet na drodze asfaltowej i piły wodę z kałuży.
W poniedziałek 9 marca nadszedł
czas powrotu. Tuz za naszym gospodarstwem na polach żerowały spokojnie 2
żurawie a na słupku ogrodzeniowym siedział i lustrował okolicę myszołów.
Postanowiliśmy pojechać do Brzostowa a
tam kolejna życiówka około 30 łabędzi krzykliwych, kilka par gągołów,
gęgawy i krzyżówki. Pogoda się pogarszała z każdą chwilą, padał śnieg z
deszczem więc postanowiliśmy wracać do domu. W drodze powrotnej w okolicach wsi
Łoje spotkaliśmy małe stadko gęgaw i
kolejna życiówka błotniak zbożowy.
Zanim dojechaliśmy do domu naliczyliśmy jeszcze 15 myszołowów, 1 bielika i 1 krogulca.
Dojeżdżając do domu pogoda zdecydowanie się poprawiła i postanowiliśmy pojechać jeszcze nad Zalew Zegrzyński i po raz kolejny niespodzianka: około 400 świstunów, około 100 rożeńców (życiówka), kilkanaście nurogęsi w tym ogromnym stadzie, niezliczony mewi mix i kolejne zaskoczenie: szlachar (życiówka), bez lunety nie udałoby się go oznaczyć. A na sam koniec obserwacji zauważyliśmy na odległym krańcu pokrywy lodowej aż 9 bielików stojących na lodzie.
Podsumowując: 8 życiówek, część z nich bez lunety nie udałoby się oznaczyć, więc oceniam, że luneta zdała test na „6”. Mój obecny wynik obserwacji to ogólnie 163 gatunki a w tym roku oznaczyłem 62 gatunki.
2 łosie
2 lisy
zająca
i 5 sarenek :)
„I znów wspólne rodzinne pasje, tylko pogratulować. Myślę, że w sobotę na zjeździe we Wrocławiu, również będą kontakty " junioroNo we" :)”