Teraz pozbyliśmy się ich na zawsze! - powiedział Krystian i razem wszyscy odlecieli, nie zauważając nawet, że nie
zamknęli jeszcze Danki i Piotrka, którzy szybko schowali się po drugiej stronie stodoły. Drapieżnicy byli bardzo
zadowoleni ze swojego zwycięstwa.
Adrian usiadł na podłodze i zaczął coś mruczeć pod nosem, niezadowolony. Miał w zwyczaju, że zawsze bardzo szybko
tracił nadzieję, że mu się coś uda, zamiast działać.
Inni zaś przyjaciele latali po całej stodole i szukali nawet najmniejszej dziurki. Niestety, nie mogli żadnej
znaleźć.
- No i co robimy, Piotrek? - szepnęła Danka.
W tym samym czasie Filip krzyknął:
-Ej! Piotrek i Danka są na zewnątrz!
- Tak! - potwierdził to głos rudzika za ścianą.
- Co mamy robić? - zapytała się ze łzami w oczach Danka. Nie chciała, aby jej przyjaciele zawiodli się na niej i
Piotrku.
-Trurr... trurr... trurr... trurr... trurr... - ich rozmowę przerwał dziwny dźwięk stukania.
I wszystko było wiadome. To Adrian zaczął bębnić dziobem w deski.
-Mmmm! Tu też są korniki! - powiedział zadowolony po chwili.
-Cichosza! - uspokoiła go Alutka z pytaniem do przyjaciół po drugiej stronie drewnianej ściany :
-Oni tu jeszcze są?
-Nie... Już polecieli, bo myśleli, że się już nigdy stąd nie wydostaniecie... Ale jak mamy Was uwolnić?
Mimo przestrogi Alutki głodny Adrian i tak cały czas szukał swojego jedzenia w stodole, obstukując wszystkie deski.
Alutka mówiła coś do Piotrka i Danki, ale oni słyszeli tylko co niektóre słowa.
- Co to ma znaczyć, ćwir? Mamy lecieć na pole, ćwir, czy do domu? - zapytała się Danka
- A niby po co mamy lecieć na pole? Brrr... ja nie chcę na pole! Oni tam pewnie są... - odpowiedział jej Piotrek
rozglądając się, czy oby na pewno Daniel, Matylda i Krystian nie podsłuchują tej rozmowy, ale nie podsłuchiwali.
- A więc lecimy do domu?
- Myślę że będzie tak dla nas bezpieczniej...
- A co, a z nimi co? Zostawimy ich tak?! - przerwała mu oburzona sosnówka.
Ale że Adrian stukał we wszystkie miejsca w deskach, jedna musiała być słabsza, i ot, odpadła.
Ale była bardzo malutka. Właściwie to był odłamek tego drewna.
Mógł się w niej zmieścić jedynie... Piotrek, Natalia i Danka. Ci od razu spojrzeli przez nią.
- Jak mamy Wam pomóc, ćwir? - główka Danki wejrzała do środka.
- No, teraz, to chyba sobie sami dobrze poradzimy - powiedziała Alutka i przyjaciele zaczęli się siłować z następną
deską. Ale jej już nie mogli wyciągnąć.
- Co będzie dalej? Oni pewnie cały czas będą nas atakować! - zapytała się kawka nagle
- Mam pomysł! - krzyknęła Kasia