,,Moje ptasie
wspomnienia’’ opowiadają o ciekawych obserwacjach, błędnych oznaczeniach ptaków
i ogromnej niewiedzy :)
Pierwszy ślepowron
Z okazji Dnia Dziecka pojechałam na weekend do Doliny Górnej Wisły. Tam, gdzie nocowałam były do dyspozycji rowerki wodne. Pływając na jednym z nich, zauważyłam ptaka siedzącego na starym drewnianym słupie elektrycznym. Po zbliżeniu się do niego rozpoznałam ślepowrona. Na obserwację ślepowronów miałam jechać dopiero następnego dnia, do oddalonych o paręnaście kilometrów Ochab. Ślepowron na słupie, ani się nie spłoszył, ani w ogóle nie ruszał się - więc myślałam, że to może sztuczna figurka :-) (tak jak bociany w ogródkach). Na dodatek z głowy ptaka wystawał jakiś drut. Nazajutrz widziałam mnóstwo ślepowronów w Ochabach.
Jakże
łyso było mi i mojej mamie, gdy doczytałyśmy o ślepowronach i drut okazał się
długim białym piórem ozdobnym :). A nasz
sztuczny ślepowron jeszcze nie raz pojawiał się i znikał, całkiem żywy :)
Przygoda z
zimorodkami
Jednej z moich ciekawszych obserwacji ptaków dokonałam podczas rowerowej wycieczki w Dolinie Górnej Wisły. Odniosłam wrażenie, że ptaki mniej zwracają uwagę na rowerzystów niż na pieszych obserwatorów. Objeżdżając jeden ze stawów, zobaczyłam niebieską plamkę lecącą nisko nad wodą. Plamka wylądowała na gałęzi nad stawem, bardzo blisko mnie - był to zimorodek. Kawałek dalej na innej gałęzi, zwisającej nad wodą, siedział drugi zimorodek. Była to moja pierwsza obserwacja zimorodków, na dodatek z takiej odległości. Grunt to dobry kamuflaż: rower, sportowa koszulka oraz kask i ptak nie rozpozna obserwatora :D
Niecodzienny gość w
mieście
Pewnego wiosennego
dnia, zauważyłam z balkonu ptaka krążącego wysoko na niebie. W pierwszej chwili
myślałam, że jest to pustułka. Dopiero przez lornetkę dojrzałam, że ma
charakterystyczny dla kani ogon. Obserwowałam lot tego drapola przez kilka
minut i dobrze zapamiętałam jego cechy. Nie miałam wtedy żadnej porządnej książki o ptakach, w związku z czym
oznaczyłam ptaka jako kanię czarną. Dopiero, gdy dostałam ,,przewodnik
Collinsa’’ zauważyłam pomyłkę, kania, którą widziałam, miała w locie głęboko
wcięty ogon i białe plamy na skrzydłach, a te cechy przemawiały za kanią rudą.
Raniuszki
Zimą wracałam
brzegiem Wisły, znad jej ujścia, z jednej z najmniej udanych obserwacji fok.
Zbliżał się zmrok, robiło się bardzo zimno i nie miałam już nadziei, by
cokolwiek zobaczyć . Wtedy usłyszałam pisk w krzakach.... najpierw zobaczyłam
długi ogon..... a potem mnóstwo długich ogonów… Moja mama szepnęła – wąsatki…..
,,Wąsatki’’ okazały się być raniuszkami. Całe stado raniuszków (około 30)
skakało po krzakach, „przepiskując” się
wzajemnie. Raniuszkowy konkurs śpiewu i nadzwyczajne akrobacje na zawsze
utkwiły mi w pamięci.
Lądowanie
Podczas tego samego
zimowego wyjazdu nad morze, czekałam na autobus w Sobieszewie, po bardzo długim
spacerze w Ptasim Raju. Było już prawie
całkiem ciemno, nagle usłyszałam
charakterystyczny świst skrzydeł . Następnie zobaczyłam wielkie stado łabędzi
nadlatujące od południa i lądującą na Martwej Wiśle. Stałam oniemiała patrząc
na łabędzie, wtedy przyleciały jeszcze dwa inne od wschodu i ostatni od
zachodu. Wszystkich łabędzi było około 50, widok tego lądowania i przylot
trzech maruderów wywarł na mnie ogromnie
wrażenie.
(Ja też kiedyś myślałam, że zaobserwowałam wąsatkę, a to był raniuszek :P)