Od wczorajszego wieczoru do dzisiejszego ranka świat stał się trochę bardziej biały, co chyba nie jest specjalnie w smak ptakom przebywającym na skwerach w mojej okolicy. Podczas spaceru z psem połączonym z załatwieniem drobnych sprawunków sklepowych byłem uważnie śledzony przez smętny wzrok dwudziestu osowiałych gawronów, które zajęły strategiczne pozycje obserwacyjne na jednym z najwyższych drzew w okolicy. W żywopłotach napuszone i lekko naburmuszone wróble czekały, aż zjawi się jakiś dostawca z jedzeniem, co zachęciłoby je do opuszczenia gęstych zarośli. Bogatki i modraszki nie próżnowały i były w ciągłym ruchu. Na skaju skweru Małkowskich wysypałem trochę owoców dla kręcących się w pobliżu drozdów (teraz kątem oka widziałem jedynie samotnego kwiczoła łapczywie pochłaniającego kolejne kolorowe kulki jarzębiny), wypłaszając przy okazji z kępy traw zimującego samca zięby. Kiedy wróciłem do domu i zająłem się swoimi sprawami przy komputerze, przez okno mogłem jeszcze podglądać stołujące się w karmniku sąsiadów bogatki oraz sierpówkę.