Odniosę się tematu łowiectwa . Wiem , że wielu z was uważa myśliwych za morderców . Najwyższa pora to zmienić !
Po pierwsze odniosę się do pióra - ptaków łownych . W porównaniu z innymi krajami Europy środkowej Polska jest najbardziej tolerancyjnym krajem pod względem ochrony ptaków . Myśliwi wiedząc , iż np. kuropatw jest coraz mniej , przestają na nie polować , choć kuropatwa widnieje na liście ptaków łownych . W Austrii lub Niemczech poluje się na ( to nie są żarty ) : bociany , sroki , czasami orły , gawrony , kruki i innne ptaki . U nas wszystkie te wymienione są pod ścisłą ochroną a dzięki myśliwym , ekologom i leśnikom mają dość dobre warunki . W Polsce myśliwi załorzyli akcję ,, Ożywić pola " mająca na celu rozpowszechnianie ptaków i innych zwierząt pól , łąk i stepów . Gdyby nie poświęcenie ( przed wojną ) myśliwych może nie zobaczylibyśmy żubra , wilka oraz wielu gatunków ptaków ( głuszca , cietrzewia ) . Przez takie na przykład ,, liski " populacja cietrzewi , głuszców , przepiór i kuropatwa są zagrożone . . Zastanówcie się czy naprawdę myśliwi to mordercy ? Przecież selekcja musi być . Człowiek jest drapieżnikiem . Nie zmienimy tego .
Ale to właśnie przez człowieka została zakłócona równowaga. Zwróćmy też na to uwagę.
Określenie, jak rozumiem myśliwskie: "Polska jest najbardziej tolerancyjnym krajem pod względem ochrony ptaków " nie brzmi dobrze i nie świadczy dobrze o intencjach, bo oznacza, że: "trudno, jak już trzeba chronić te ptaki, to tolerujemy ich ochronę" ;)))
Jeśli bociany i orły (?) są strzelane w Niemczecch i Austrii, to przez kłusowników. U nas też się to zdarza, o różnych historiach bywało już głośno.
"Gdyby nie poświęcenie (przed wojną) myśliwych może nie zobaczylibyśmy żubra". Poświęcenie myśliwych? Populacja żubrów drastycznie spadła z powodu polowań, kłusownictwa (zwłaszcza w czasie I wojny) i ograniczenia naturalnych miejsc ich życia. Ostatni żubr w Polsce padł przed wojną w Puszczy Białowieskiej. Odratowano żubry dzięki działaniom przyrodników i działaczy łowiectwa. Inicjatorem programu ochrony żubra w Polsce był zoolog, ornitolog i podróżnik Jan Sztolcman. Był naukowcem, wykładowcą łowiectwa i założycielem czasopisma "Łowiec Polski", ale też członkiem Państwowej Rady Ochrony Przyrody.
Populacja cietrzewia, głuszca, przepiórki, czy kuropatwy również nie zostały przetrzebione przez "liski", ale przyczyny są dużo bardziej złożone. Utrata siedlisk potrzebnych im do życia, chemizacja rolnictwa miały tu duże znaczenie. Już nie chcę się cofać do innych przyczyn ... Prawo łowieckie służy ochronie zwierząt łownych. Ale czy selekcja dokonywana przez myśliwych jest konieczna? Zostawmy to do dyskusji fachowcom.
Kilka lat temu, zimą, dokarmiałam z mamą kilka bażantów. Przylatywały do mojego ogrodu. Trzeba było codziennie sprawdzić, czy śnieg w miejscu, gdzie jadły jest odgarnięty i sypnąć ziarna. Przylatywały, grzebały pod sosnami i jadły. Przyzwyczaiłam się do nich. Były u mnie codziennie. Pewnego dnia przyszli myśliwi i zaczęli strzelać. Kiedy strzały ucichły, przez okno widać było, jak wracają. Nieśli kilka bażantów. `Moich` bażantów. Nie przyleciały już więcej.
Tutaj kilka argumentów, już nie moich, a pana Wajraka:
http://wyborcza.pl/1,87710,11249659,Jestem_wsciekly_na_mysliwych.html
Przykład podawany przez bodziszka, to właśnie jeden z tych, o których było głośno. Były inne, powodujące, że opinia o myśliwych nie jest najlepsza. Podrzucę więc jeszcze dwa linki. Pierwsza historia jest typowa i pokazuje, jak to przez myśliwych bywa rozumiana ta selekcja, która ich zdaniem "musi być":
http://www.radiozw.com.pl/index.php?page=news&id=4816
http://www.birdwatching.pl/wiadomosci/8/art/1238
Sztuki, a nie osobniki.
Terminologia myśliwska jest wg mnie nieprzyjemna, bo jakby nie dotyczyła istot (jeszcze) żywych.
Janku, co pewien czas na swoim blogu poruszasz sprawę myślistwa (od końca grudnia chyba już 3 razy). Mam wrażenie, że sam podświadomie szukasz jakiegoś usprawiedliwienia przed sobą i poparcia wśród innych, że myślistwo, w które angażują Cię najbliżsi, jest OK i nie ma w nim nic złego. Uważam, że ten portal nie jest miejscem na prowadzenie takich dyskusji, bo zdecydowana większość uzytkowników (i Ty też) jest za młoda i ma za mało doświadczenia, aby wypracować na ten temat swoje zdanie.
Moje poglądy na myślistwo są natomiast następujące:
1. Jest to działalność dozwolona prawem i nikt z jej uprawiania tłumaczyć się nie musi. Tak samo nie musi agitować za myślistwem. Niech przestrzega obowiażującego prawa w tym zakresie - to już będzie dużo.
2. Argumenty o konieczności myślistwa, selekcji, zachowywania równowagi, "człowiek jest drapieżnikiem" itp. - zupełnie do mnie nie przemawiają. Odpuśćmy sobie zwierzynę płową i czarną - tu nie miejsce na to. Zostańmy przy ptakach. Polowaniami na nie nie zaspokaja się ani głodu, ani potrzeby pierza czy piórek na strzały do łuku, ani równowagi się nie przywraca (cyraneczki czy krzyżówki zakłócają gdzieś jakąś równowagę?) Jeśli jako odpowiedź na pytanie "Czy umie Pan rozpoznawać gatunki kaczek?" słyszy się "Jak spadnie, to rozpoznam" - co można pomyśleć? Jeśłi ma się świadomość, że gęsi w parze są sobie bardziej wierne niż ludzie, a żyją w dużych grupach rodzinnych połączonych silnymi więzami psychicznymi - jakie można mieć zdanie o myśliwych stojących tuż za granicą parku narodowego i walących o świcie i zmroku do gęsi lecących na żerowiska bądź na nocleg (tak jest w Parku Narodowym Ujście Warty)?
I tytułem zakończenia:
Mój znajomy myśliwy z Warmii (którego bardzo szanuję, bo to rozumny i sensowny człek - na ptaki nie poluje i doprowadził do tego, że całe jego koło nie strzela do tfu-"pióra"), dzieli myśliwych polujących na ptactwo na "tępaków" - to ci, którym się nie chce czegokolwiek o ptakach dowiedzieć i tkwią w nieświadomości oraz "bydlaków" - ci o ptakach wiedzą dużo, ale żądza krwi jest u nich mocniejsza.
...Ciesz się, że nie miałyście innych kłopotów. Ze swoich okolic znam przypadek rolnika dokarmiającego na własną rękę kuropatwy, na którego myśliwi donieśli na policję, że zwabia ptaki w celu ich skłusowania...
Jestem im ogromnie wdzięczna za to. Również za to, że w moim życiu miałam okazję RAZ widzieć na oczy zająca na wolności (a mieszkam na wsi, co rusz lasy i pola uprawne więc ze zwierzyną nie powinno być raczej problemu). Za to dość często widzę (i słyszę) myśliwych, na pewno częściej niż widuję zające. Ten zając to z pewnością zasługa myśliwych, którzy obronili go przed krukami i myszołowami, czyhającymi na jego życie.
Wczoraj znowu było polowanie, brrr.
To nie były żarty - opisałem fakt sprzed kilku lat.
I na tym skończmy tematykę myśliwską - to jest portal młodych obserwatorów ptaków , a nie miłośników pieczystego z bażanta czy jarząbka. Tego się trzymajmy.