Dzisiaj rano jak zwykle wstałam około godziny 7.30. Było bardzo zimno, a słońce ledwie co wysunęło się znad linii horyzontu. Ponadto rośliny, trawa i powierzchnie przedmiotów były gęsto pokryte szronem. Wyglądało to tak, jakby były szare albo nawet zupełnie białe - wyglądało, jakby spadł pierwszy śnieg.
Aż do południa stopniowo wzrastała temperatura powietrza i szron zanikał. Później jednak, gdy zwyczajnie siedziałam sobie przy komputerze zauważyłam przez tarasowe okna padający śnieg! To białe płatki, powoli opadające i tańczące na wietrze, rozpływające się u kresu swojej wędrówki, gdy tylko zetkną się z powierzchnią, która jest od nich cieplejsza. Śniegu nie było dużo, bo już po kilku minutach przestał padać i prawie nic po nim nie zostało.
A jednak - dokarmianie ptaków powinno się rozpocząć już po spadnięciu pierwszego śniegu, a więc będę się starała ściśle trzymać tej zasady. Jutro albo pojutrze zrobię dla ptaków karmnik, aby wyłożyć tam jedzonko od razu wtedy, gdy śnieg grubiej pokryje ziemię i drzewa, a znalezienie pożywienia będzie dla ptaków naprawdę trudne. Na początek powieszę im niedojedzoną kolbę mojej papugi Cześka - z prosem, słonecznikiem, nasionami konopi i kawałkami suszonych truskawek i nasypię garść specjalnie przygotowanej mieszanki.
Za kilka dni postaram się dodać nowy wpis z relacją z pierwszego karmienia i kilka zdjęć. Na pewno w karmniku będzie mi łatwiej zrobić zdjęcia ptakom, niż na drzewach, gdzie gałązki wpychają się w kadr gdzie tylko mogą...