No, i skończyły się ciepłe dni. Przynajmniej teraz, rano jest chłodno więc ptaki nie mają ochoty wyjść ze swoich leśnych kryjówek. Krótkie podsumowanie gatunków, które zobaczyłam przez kilka poprzednich dni:
- wróbel
- mazurek
- kawka
- gawron
- sroka
- kos
- sierpówka
- kwiczoł
- dzwoniec
- bogatka
- modraszka
- krzyżówka
- bażant
- dzięcioł duży.
Nie było nic nadzwyczajnego, tylko z dzięcioła jestem zadowolona, bo pierwszy raz widzę go w tych terenach.
Przekonałam się też, jak trudne jest robienie zdjęć ptakom. Zrobiłam trzy ( wiem, to i tak mało :D ) które można by było bez wahania wstawić na tę stronę, gdyby nie gałązki, które zasłaniały modeli. W wyniku w mojej galerii pojawiło się tylko jedno zdjęcie-zagadka kawki, która siedziała na kominie, więc nic mi nie przeszkadzało w uwiecznieniu jej na fotografii. A na następne trzeba będzie trochę poczekać, może nawet do spadnięcia pierwszego śniegu, kiedy zamiast pośród gałęzi, ptaki będą ucztować w karmniku.
Tak więc skupiałam się głównie na robieniu zdjęć, a nie obserwowaniu ptaków. Chociaż, może trochę źle to sformułowałam - fotografowałam wtedy wszystko, co mi się znalazło na obiektywie - 90% zaobserwowanych osobników...
Niby liści już na drzewach nie ma, ale zamiast widzieć ptaki, to ja je tylko słyszałam. Zwłaszcza sikorki - one się ze mną bawiły w kotka i myszkę... Ich nawoływania dochodziły z różnych stron, tylko nie z tej, w którą się aktualnie patrzyłam. Tylko jedna z bogatek łaskawie posiedziała spokojnie na gałęzi, ale zdjęcia nie wyszły i tak zadowalające.
Dziś też widziałam dzięcioła zielonego na drzewie zaraz za granicą naszego gospodarstwa - dziwne, zwykle nie widuję go tak blisko domostw. Teraz będę mogła zrobić dochodzenie w tejże sprawie, bo nie chodzę do szkoły - choroba jak zwykle w listopadzie.