PROSZĘ o pomoc błyskawiczną. Znalazłem jaja kacze leżące przy stanowisku wędkarskim gdy łowiłem ryby. Niedaleko leżało rozbite jajo , cały zarodek rozbity. Wystraszyłem się i postanowiłem działac .Wziełem trzy jaja i nie wiem jak je wygrzewac. POMÓŻCIE.WASZA POMOC ZALEŻY OD ŻYCIA TRECH KACZEK KRZYŻÓWEK. Z GÓRY DZIĘKUJE
Wiesz co ja kiedyś widziałem taką stronę azylu i tam dawali konkretne porady. http://www.ratujmyptaki.org/ Mam nadzieje, że ich z gniazda nie wyjełes???
Słyszałem kiedyś o bardzo skutecznym sposobie a mianowicie o podłożeniu jaj kurze. Jeśli twoi dziadkowie mają kurnik, bądź znasz jakiegoś zaprzyjaźnionego rolnika i posiada kwokę to podłużcie jaja. Albo jeszcze lepiej jak ma kaczki.
Teraz może je troche podgrzej pod lamką biurową, ale wszystko z umiarem. Ogólnie myślę, że nie powinieneś brać jaj ze sobą. Chyba, że były w strasznym niebezpieczeństwie.
Krzyżówka mogła mieć tam gniazdo na ziemi, blisko wody. Nie zauważyłeś śladów? Zabieranie do domu jaj nie uratuje ich. I jest zupełnie niewskazane. Coś się tam musiało wydarzyć. Co krzyżówkom specjalnie nie szkodzi, bo po utracie pierwszego lęgu, dość szybko mają nowe zniesienie w innym miejscu.
Wiesz co ten azyl to własnie w Szczecinie się znajduje. A tym Matis wyłącz tego caps locka! *skąd
Wygrzewanie jaj do wylęgu to jeszcze nic, ale co potem z pisklętami? W naturze podążają za matką i uczą się przez naśladownictwo (a poza tym widząc ją jako pierwszą istotę "wdrukowują" sobie, że są krzyżówkami). A w tym przypadku? Kto miałby nauczyć ich kaczego życia?
Czasem nie warto na siłę bawić się w ratownika. Małe ptaki tracą do 80% lęgów (łącznie na etapie jaj i piskląt) i jest to normalne, "wliczone" w ich życie.