Nic. Jedyne co zobaczyłam, bo nie sfotografowałam niczego wkońcu, było parę ładnie ubarwionych szpaków i kawki.
---
Długo wstrzymywałam się z wyjściem. Czemu? Nie wiem. Zapewne dlatego, że gdy wyszłam na balkon usłyszałam zgryźliwe „hej, (moje imię), (imię starej, dobrej przyjaciółki), lubisz (moje imię)?”, „niewiem” i „pewnie że nie lubisz, ty ją kochasz”.
---
Finalnie wyjechałam z mamą na rower do pobliskiego lasu. Niestety, pod koniec drogi całkowicie zeszło jej powietrze z koła, szczególnie przedniego, więc za dużo sobie nie pojeździłyśmy.
---
Plus, dowiedziałam się że na kolejne polowanie przyjaciółka zamierza wziąść psa.
Ale nie no, życzcie mi powodzenia. Może znajdę długo wyczekiwanego pełzacza w pobliskim parku. Szczególnie dlatego, że niedługo zostawiane dla nich pożywienie szybko znikało.