11 listopada z moim wujkiem i rodzicami jechaliśmy do Żukowa. Po drodze zobaczyliśmy srokosza. Siedział wysoko na drutach,ale fajnie było widać jego czarno-białe upierzenie. Nagle zobaczyliśmy stadko kuropatw. Było ich sześć albo siedem. Bardzo ładnie wyglądały jak odlatywały :) Niestety robiło się trochę ciemno i nie udało nam się zrobić dobrych zdjęć, ale radość, że je widzieliśmy, była wielka.