Wczoraj pojechaliśmy na grzyby. Niestety, na grzyby było za sucho, nie znaleźliśmy ani jednego...
Podczas drogi powrotnej wypatrywaliśmy kobczyków. Pierwsze dwa
spotkaliśmy przy opuszczonej stodole. Siadały co jakiś czas na dachu, a
potem odleciały. Następnie nad polem zobaczyliśmy polującego samca.
Potem tuż przy drodze spotkaliśmy aż
12 kobczyków! Niestety dwa
nie siadły tak blisko stada, by zrobić zdjęcie całej dwunastce... ale te
dziesięć siedziało blisko siebie. Druty przechodziły nad uliczką,
postanowiliśmy w nią wjechać. Kobczyki ani trochę się nie zaniepokoiły,
dalej zajmowały się swoimi sprawami. Światło do zdjęć nie było
najlepsze, ale czy miałem zmarnować okazję, kiedy około 10 metrów ode
mnie jest stado 12 kobczyków? Szybko schowałem się w pobliskich
krzakach. Musiałem chwilę zaczekać, bo przejechały 3 pojazdy - samochód,
rower i na dobitkę traktor... dopiero po 1-2 minutach zacząłem
fotografować. Po długiej obserwacji, wróciłem do domu bardzo
uszczęśliwiony tym niesamowitym spotkaniem...