Polowanie na pójdźkę...
 
 
~ wilga02    |    dodano: 2014-08-25 17:46    |    ostatnia zmiana: 2014-08-28 11:48

Witajcie!

 

Dopiero wczoraj wróciłam ze wsi, gdzie byłam od połowy lipca. No ale już jestem i mogę napisać, co u mnie się działo…

Widziałam po raz pierwszy żurawie (tak, wiem, mogło być lepiej). Cztery osobniki (dwa dorosłe i dwa młode) żerowały na polu, tuż obok bardzo ruchliwej ulicy, niedaleko lasku, do którego wtedy wybrałam się z babcią, dziadkiem i siostrą na rowerach.  :)

Prawdopodobnie jeszcze świstunkę leśną, ale nie jestem pewna…

Ale najlepsza była…  Kolejna sowa! A mianowicie pójdźka, którą dziadek codziennie rano widział w tym samym miejscu, przez niemal cały tydzień. My (czyli ja i moja młodsza siostra z dziadkiem) wybieramy się tam dopiero  w sobotę z małą nadzieją, ponieważ sowa nie pojawiła się dzień wcześniej.

Gdy dojeżdżamy, pójdźki nigdzie nie ma. Zatrzymujemy się przy pierwszej wierzbie, które rosną po obu stronach drogi i… JEST! Siedzi na niej! Huraaa!  Sowa miała dużą sesję zdjęciową, co chwila leciała w inne miejsce. To na komin, na dach domu, na jabłonkę, znów na wierzbę….

Niedługo wstawię zdjęcia, na razie nie mam czasu. Mimo, że zrobiłam ich sporo, niewiele wyszło ostrych  i ładnych… Cóż… :( Nawet te nie są jakieś super, moim zdaniem wyszły średnio.

Pod koniec sierpnia udaje nam się znaleźć jej dziuplę, na którą napotykamy się przypadkiem. Jechaliśmy śledzić żurawie, gdy pójdźka znów siedzi na tej samej wierzbie, gdzie była ostatnio. Gdy podchodzę zrobić zdjęcie wskakuje w szczelinę drzewa, której wcześniej nawet nie zauważyłam. Wygląda, na głęboką. Ale tam nie zaglądaliśmy, by zbytnio jej nie niepokoić. 

 

Chyba tyle… Na jesień może chyba znów wybiorę się nad zbiornik Jeziorsko, może zobaczę jakiegoś siewkowca?  A jak Wam minęły wakacje? W sumie, jakby podsumować u mnie, to nie były takie złe ;)

 

POZDRAWIAM!

Wilga02

:)