Trzy dni we Władysławowie
 
 
~ ostrygojad    |    dodano: 2016-01-04 21:41
Witam!

Miałam przyjemność spędzić trzy dni we Władysławowie i w jego okolicach czyli na Helu i w Jastarni. To była wycieczka typowo ptasia. Zaobserwowałam wiele, ale to wiele ciekawych gatunków ptaków. Opiszę te trzy niesamowite dni w formie dziennika. No to zaczynamy!

1 DZIEŃ.  PERKOZKI I PLUSZCZ, CZYLI ZABAWA W KOTKA I MYSZKĘ. ;)
Mróz daje się we znaki. Niektóre porty i prawie całe stawy są zamarznięte. Na jednym z oliwskich stawów pewne trzy niesamowite ptaki wybrały je na zimowisko. O ich obecności dowiedziałam się z Facebooka więc pierwszym miejscem jakie odwiedziłam był właśnie ten kawałek stawu. ;) To były perkozki (życiówka)! Byłam bardzo szczęśliwa, że udało mi się je spotkać. Pływały trzy sztuki w szacie zimowej prawie, że na wyciągnięcie ręki! W sumie odwiedziłam to miejsce dwukrotnie gdyż za drugim razem wyszło słońce i było można porobić ładne zdjęcia. :) Oprócz nich przebywały tam krzyżówki, śmieszki i pięknie ubarwiona dorosła kokoszka.
Następnie poszłam na Potok Oliwski czyli tegoroczne zimowisko pluszcza. A dlaczego zabawa w kotka i myszkę? Zaraz wszystko opowiem. :D
Został wyznaczony konkretny odcinek potoku, był dość długi. (Były na nim aż dwie obserwacje pluszcza więc dlatego ten odcinek wybrałam.) Jednak ścieżka do niego nie przylegała. W poszukiwanie pluszcza ja wraz z tatą musiałam chodzić po gałęziach, po łamiącym się lodzie, czasem nawet było trzeba przez ten potok przeskoczyć! Niestety, poszukiwania nie owocowały. Jedyną dobrą rzeczą był fakt, że na tym nie przyjaznym odcinku spotkałam kolejną życiówkę - kurę bażanta. Wyznaczona trasa dobiegała końca. Byłam zawiedziona. Nie udało mi się go tam spotkać. Nie dawałam z tatą za wygraną! Nie po to tyle łaziliśmy by się poddać! Poszliśmy na inną część potoku. Bo kto przecież zabroni ptaku się przemieścić? Długo nie musieliśmy iść gdy moim oczom ukazał się lecący pluszcz (życiówka)! Jednak usiadł za dużą gałęzią i straciliśmy go z oczy, ale nie można tego nazwać pechem. Gdy podeszliśmy bliżej, pluszcza jednak nie ujrzeliśmy lecz zimorodka! Był piękny. Te jego barwy..... Prawdziwa rozkosz dla oczu. Zdjęcia nie udało się zrobić gdyż szybko odleciał. Pluszcz zresztą też zwiał. Już potem ich nie zobaczyłam. Byłam bardzo zdziwiona spotkaniem ''błękitnej strzały''. Potok był płytki, ryb w nim nie było (oprócz dwóch martwych karpi). Widocznie tylko przelatywał. ;)

2 DZIEŃ. BIEGUS MORSKI I .......
Zacznę od Helu. Ach... Tyle było w nim ptaków. W porcie miały toki blisko podpływające lodówki. Były śliczne! Ten ich specyficzny śpiew... Oprócz nich siedziała tam masa nurogęsi i trochę czernic. Na morzu pływało kilka gągołów, wypatrzyłam też samca szlachara. Jednak najciekawszą obserwacją tego dnia był biegus morski. Żerował na skałach przylegających do falochronu. Był piękny.... Zresztą jak każdy ptak. ;D Kiedy zrobiłam kilka zdjęć odwróciłam się na chwilę by popatrzeć na otaczające mnie lodówki. Kiedy znów spojrzałam w miejsce gdzie siedział już go nie było. Pewnie skrył się za kamieniami lub odleciał. Już szliśmy na pociąg, który miał nas zawieść do Jastarni. Nagle na wojskowym falochronie dostrzegłam sokoła wędrownego! Popatrzyłam na niego chwilę i poszłam na pociąg.
A co się działo w Jastarni? Pojechaliśmy tam gdyż ostatnio w porcie została zaobserwowana młoda mewa blada. Niestety, tego dnia się nie udało. Nie byłam tym za bardzo zawiedziona. Tam też zaobserwowałam kilka ciekawych ptaków np. mewę żółtonogą i mewę białogłową (życiówka).
Zapadał zmrok. Musieliśmy już wracać do Władysławowa gdzie mieliśmy nocleg. Na miejscu też spotkała nas pewna niespodzianka. Na jarzębinie szalały kwiczoły, a na trawie siedziały dwa droździki. :)
 
3 DZIEŃ. AKCJA KARMNIK I BLADA Z JASTARNI.
Dzień zaczął się od odwiedzenia Akcji Karmnik. Spotkałam na nim kolejnych miłych ludzi. Ptaków dużo nie było, ale i tak było fajnie. :) Złapało się kilka bogatek, dwie modraszki, jedna samica wróbla, grzywacz i kawka. Czas mijał bardzo szybko, AK się zakończyła. Tego samego dnia miałam już wracać do domu, ale do pociągu zostało jeszcze trochę czasu. Postanowiłam z tatą, że zrobimy drugie podejście do bladej z Jastarni. Tym razem poszliśmy do portu z innej strony. Tym razem się powiodło. :D Tylko podeszliśmy do krawędzi nabrzeża i naszym oczom jakieś pietnaście metrów od nas ukazała się siedząca na lodzie młoda mewa blada! :) Byłam taka szczęśliwa!. Nie spodziewałam się, że tak szybko pójdzie. ;) Długo się na nią nie napatrzałam, gdyż odleciała do grupki innych mew. Czyli w porcie w Jastarni postałam tylko pięć minut. Potem znów pojechaliśmy na Hel. Jednak biegusa już nie spotkaliśmy. W porcie siedziały te same gatunki ptaków, ale było miło popatrzeć. :)


I tak wyglądały te trzy fantastyczne dni! Dzięki temu wyjazdowi moja lista liczy już 201 gatunków ptaków. Jak dla mnie bardzo dobry początek roku. :)


Pozdrawiam!
KrAśka