Wczoraj patrzę za okno, a tam... skacze sobie dziecioł zielony. Poleciałam zaraz po aparat i zrobiłam kilka zdjęć. Z podekscytowania drżała mi ręka, ale dwa zdjęcia wyszły ostre. Wtedy mój kot skoczył na dziecioła, więc ten odleciał z głośnym krzykiem do lasu! Jednak cieszę się, że udało mi się go zobaczyć, bo ten gatunek od paru lat się u mnie nie pojawiał.
PS. Już nie martwię się karmnikiem, gdyż przylatują do niego codziennie przynajmniej 4 bogatki.