Wczoraj znów byłam na spacerze, tym razem z kolezanką i z psem (zabrania go żałuję, bo byl upał i pies dyszał jak lokomotywa, strasząc wszystkie ptaki). Wilgi nie widziałyśmy, ale gdy szłysmy przy rowie, nagle z krzaków wyleciała... dzika krzyżówka z małymi! Zaczęła szybko uciekac, a młode plyneły za nią, przewracając się i nurkując. Mój pies wziął je chyba za zabawki, bo chciał je złapać. Jedna wtedy zanurkowała, a reszta popłynęła. Biedna nie mogła ich dogonić i tylko kwakała rozaczliwie. Żal serce sciska! Ale z tej matki kaczki okrutnica! Tak się boi o siebie, że zostawila dziecko! Troche popędzałam małą kaczuszke, by dogoniła resztę, ale na niewiele się to zdało. Wkońcu poszłyśmy, licząc, że matka wróci.
Zachęcam do obejrzeia zdjęć kaczek.