Tym razem Tata był chory więc musiałem pójść z mamą, Jeszcze na osiedlu doszedł do nas Michał z młodszym ratem.Już w parku przywitały nas raniuszki,bogatki,dzwońce,modraszki, kowaliki. Nagle usłyszeliśmy wysokie ,jakby piejące kli-kli-kli-kli-kli-kli-kli. Od razu skapowałem że to jakiś dzięciol, michał opowiadał że w parku zamieszkał jeden zielony więc pomyślałem że to musi by ten bo takie krzyku jescze nie słyszałem.Szybka penetracją lornetka, JEST!!, migiem pod drzewo na którym siedział, suwak w aparacie na ON, Autofocus na punktowy i seria. Nagle dzięcioł zniknął.Jakby się stał niewidziałny.Tylko usłyszeliśmy jego śmiech.Dalej jescze spotkaliśmy średniego. A, i była jescze przygoda(już pod blokiem) z raniuszkiem, mianowicie On(raniuch) odstawił nam(mnie i mamie) piękny pokaz akrobacji na gałęziach jakieś 2-3 metry od nas!Wypad b. udany!!!!