Z pochorobowego wyjścia do parku.
 
 
~ djkarpowicz    |    dodano: 2009-02-01 21:17
Tym razem  Tata był chory więc musiałem pójść z mamą,  Jeszcze na osiedlu doszedł do nas Michał z młodszym ratem.Już w parku przywitały nas raniuszki,bogatki,dzwońce,modraszki, kowaliki. Nagle usłyszeliśmy wysokie ,jakby piejące kli-kli-kli-kli-kli-kli-kli. Od razu skapowałem że to jakiś dzięciol, michał opowiadał że w parku zamieszkał jeden zielony więc pomyślałem że to musi by ten bo takie krzyku jescze nie słyszałem.Szybka penetracją lornetka, JEST!!, migiem pod drzewo na którym siedział, suwak w aparacie na ON, Autofocus na punktowy i seria. Nagle dzięcioł zniknął.Jakby się stał niewidziałny.Tylko usłyszeliśmy jego śmiech.Dalej  jescze spotkaliśmy średniego. A, i była jescze przygoda(już pod blokiem) z raniuszkiem, mianowicie On(raniuch) odstawił  nam(mnie i mamie) piękny pokaz akrobacji na gałęziach jakieś 2-3 metry od nas!Wypad b. udany!!!!