Wycieczka do parku
 
 
~ chivetta    |    dodano: 2009-12-09 19:54

Mniej więcej tydzień temu wybrałam sięz rodzicami do Parku Łazienkowskiego, bo miałam nadzieję, że zobaczymy tam mandarynki. Oczywiście wzięliśmy ze sobą trochę orzechów i słonecznika. Od razu po wejściu, moja mama przykucnęła z orzeszkiem w ręce, ponieważ chciała zwabić wiewiórkę. Podczas, gdy wiewiórka się wachała, do jej ręki podleciała sikora, która była zainteresowana przysmakiem (orzech  częściowo obrany) i zaczęła machać skrzydłami, jak koliber. Po kilku sekundach odleciała zniechęcona, bo wiewiórka zabrała orzech. W mojej galerii niedługo pojawią się zdjęcia sikory, która zwabiona moim gwizdaniem przylatywała na rękę mamy i robiłam jej zdjęcia (brązowy rękaw). Po pewnym czasie, w innych krzakach, tata robił zdjęcia sikorom z mojej ręki (fioletowy rękaw).To trochę dziwne uczucie, jak sikora siada komuś na ręce. Czuć delikatne pazurki na palcach (rękę ustawia się na kształt miski i wyprostowuje w łokciu), ale one tylko trochę łaskoczą, bo sikora siada, tak jak na gałęzi. Głownie przylatywały bogatki, ale skusiła się i modraszka.

Póżniej poszliśmy do kaczek krzyżówek. Słonecznik bardzo im smakował.

Po jakimś czasie pojawiliśmy się wreszcie w okolicy mandarynek. Schowałam sie za krzakami i robiłam zdjęcia. W tym samym czasie na drugim brzegu (tam niestety było więcej kaczek, ale nie wolno ich komuś bezmyślnie płoszyć) leżał jakiś pan i próbował uchwycić je aparatem w kształcie lunety. Poszliśmy dalej.

Natrafiliśmy na mewy. Szczególnie podobała mi się młoda mewa srebrzysta, która z wyrażnym oporem próbowała pochwycić w dziób wielką bułę (ze zrobionych zdjęć wynika, że nie bardzo jej się to udawało).

Pawie, na które potem przyszła kolej, dały się łatwo fotografować, choć pewien ciągle się ode mnie odwracał, a ja chciałam zrobić zdjecie jego głowie. Myślę, że to była udana wyprawa.