Listpoadowa przechadzka
 
 
~ basias    |    dodano: 2012-11-04 15:14

Witajcie! Oj, dawno już nic nie pisałam na blogu, więc wypadałoby chyba wreszcie coś tu wstawić.

Przed chwilą wróciłam ze spaceru. Słońce ładnie świeciło, więc grzech byoby zostać w domu. Wybrałam się nad zatokę, gdzie rosły trzciny, bo tam było najbardziej prawdopodobne, że uda zobaczyć mi sie coś ciekawego. Już na samym początku, gdy szłam ulicą, usłyszałam dziwne stukanie, dobiegające jakby z rosnącej po drugiej stronie drogi wierzby. Z nadzieją, że może to dzięcioł, ruszyłam ku drzewu i zaczęłam na nim wypatrywać ptasiej sylwetki. I rzeczywiście! Na gałęzi siedział dzięcioł duży, usiłujący rozłupać orzecha. Ucieszyłam się, tym bardziej (choć moze się to wydać dziwne), że  w tym roku nie udało mi się go do tej pory zaobserwować. Niestety, wkrótce dzięcioł gdzieś się skrył, więc ruszyłam dalej. Już z daleka można było dostrzec pływające na zatoce łabędzie nieme. Szłam brzegiem morza, wymijając martwego łabędzia leżącego na brzegu. Zastanawia mnie, czy sam zdechł, czy też może coś go "capnęło", bo w jednym miejscu w jego ciele była duża dziura, jakby czymś wyrwana czy wygryziona. Idąc dalej w kierunku trzcin, w pewnym momencie spostrzegłam wśród pływających ptaków jakiegoś innego osobnika. Okazało się, że była to bernikla kanadyjska! Porobiłam jej sporo zdjęć, szkoda tylko, że nie była trochę bliżej, ale i tak dobre jest to, co mam. Zaczaiłam się za trzcinami w nadziei, że ptaki się trochę zbliżą, ale podpłynęły jedynie młode łabędzie. Później widziałam jeszcze krzyżówki, czaple siwe, co jakiś czas przelatywały też mewy. W końcu udałam się w drogę powrotną.

Ogólnie spacer uważam za udany :)