Przygody kawcze, rozdział 16
 
 
~ basias    |    dodano: 2011-02-11 17:30    |    ostatnia zmiana: 2011-02-11 17:33

Wszystkie ptaki przelatywały z drzewa na drzewo nie mogąc sobie znaleźć miejsca. Każdego dręczyła myśl o biednej Dance. Minęły już trzy dni od wypadku, a nie było żadnych wiadomości. W końcu przyjechał weterynarz, niosąc ostrożnie małe pudełko. Przyjaciele usiedli na jabłonce i przechylali główki próbując dowiedzieć się, co się dzieje.

 

- I co będzie z sikorką? – zapytała z troską w głosie Nina.

- Ptaszek ma złamane skrzydło, ale po za tym wszystko będzie dobrze – odparł weterynarz.

 

Ptaki odetchnęły z ulgą. Okazało się, że do czasu, gdy nie zrośnie się Dance skrzydło, to zamieszka z Alutką i z Piotrkiem w pokoju Niny.

 

            W ciągu kilku dni Danka powoli zaczynała odzyskiwać siły. Zrobiła się ruchliwa i ciekawska jak dawniej. Jej skrzydło też powracało coraz bardziej do zdrowia, choć nie odzyskała jeszcze pełnej sprawności.

 

Jednak coś dziwnego zaczęło się dziać z Alutką. Nie uczestniczyła w zabawach, prawie się nie odzywała, tylko siedziała na gałęzi leszczyny i mruczała coś pod nosem. Przyjaciele byli bardzo zdziwieni.

 

- Co się stało, Alutko? – zapytała z troską w głosie Danka. – Źle się czujesz, ćwir, ćwir?

 

Odpowiedziało jej niewyraźne mruknięcie.

 

- Alutko, powiedz nam, co się stało. Spróbujemy ci pomóc. Możesz na nas liczyć. – powiedział Piotrek.

 

Kawka nie reagowała.

 

- Ona chyba śpi, zieew! – rzekł Filip. – Widać zrozumiała, że jedyną sensowną porą jest środek nocy. Zawsze mówiłem, że ta kawka ma sporo zdrowego rozsądku. Wam też radzę przerzucić się na ten zdrowy, nocny tryb życia. Zieeeew!

 

To ostatnie „Zieew” spowodowało, że kawka się ocknęła.

 

- C… co? Mówiliście coś do mnie?

- Cały czas mówiliśmy, ale ty nie odpowiadałaś, trrr! – oznajmiła Natalia.

- O, przepraszam. O co się pytaliście?

- O to, dlaczego się tak dziwnie zachowujesz – odparł dzięcioł, wspinając się po korze drzewa.

- Myślę… - odparła spokojnie kawka.

- O, a nad czym, ćwir, ćwir?

- Nad tym, co poradzić na te drapieżniki.

- I co?? – zapytali wszyscy jednym chórem.

- Wymyśliłam! – odparła triumfalnie Alutka.

 

Po czym wtajemniczyła przyjaciół w swój plan.

 

- Świetny pomysł, trrr! To kiedy to zrobimy?

- Jakby mnie kto pytał, to powiedziałbym, że najlepiej zaraz – powiedział Adrian.

- O nie, ćwir, ćwir! – zaprotestowała sosnówka. – Ja nie mogę jeszcze latać. Poczekajcie jeszcze kilka dni, aż mi się skrzydło nie zrośnie.

- Nie wiem, czy powinnaś z nami pójść – powiedziała Alutka, patrząc z troską na przyjaciółkę. – Co jeśli znów ci się coś stanie? Drugiego ataku możesz nie przeżyć…

- No i co z tego, ćwir, ćwir! Niech mnie Daniel zje, co mi tam! Chcę polecieć z wami, ćwir! Bo jeśli nie, to wiecie co zrobię? Wskoczę do wanny z wodą i się utopię.

 

Danka mówiła to bez wątpienia na serio, ale wypowiedziała to z taką tragiczną powagą, że wszystkie ptaki wybuchnęły głośnym śmiechem. W końcu zgodzili się zaczekać, aż sosnówka wydobrzeje. No bo przecież przyjaciele powinni działać zawsze razem.