Na nartach....tym razem we Włoszech. :)
 
 
~ ararauna    |    dodano: 2016-03-04 12:16
Witajcie!
Znowu szkoła, tydzień temu jeszcze miałam ferie, teraz znowu obowiązki i zero czasu na obserwacje ptaków, no może za wyjątkiem mew, gołębi sierpówek, których wypatruje ze szkolnych okien. Na szczęście dziś piątek i weekend! A co u Was? Wyjeżdżaliście gdzieś na ferie? Jeśli tak, co macie jakieś życiówki? Bo ja zaliczyłam sześć. :)

Pierwszą życiówką była para świstunów zaobserwowana w pobliskim parku (tym samym, w którym widziałam berniklę białolicą). A co z resztą? Zaraz się dowiecie. :))

W drugi tydzień ferii pojechałam jak zwykle na narty. Ale nie do Czech, nie do Austrii, nie do Polski (:P) tylko do....Włoch!!! To był mój pierwszy wyjazd do tego kraju. :)

Włochy to piękny kraj, świetne stoki i wysokie góry, lecz podróż do nich jest wręcz......okropna. Siedziałam w samochodzie 17 godzin! Siedemnaście godzin bez kartki papieru, długopisu, z jedną nudną książką. Do tego ptaków było o wiele mniej niż się spodziewałam. Co prawda, podczas podróży zaliczyłam życiówkę, ale tylko na początku jazdy. Zaraz kiedy wyjechałam z Polski zobaczyłam na polu dwa stada ptaków. Jedno było zbożówek, a drugie...........BERNIKLI OBROŻNYCH!!!! Ale się cieszyłam!!! Moja trzecie bernikla! Pozostałe gatunki nie były już tak ciekawe: gęgawy, żurawie, kruki....
Więcej ptaków już nie zobaczyłam.
Kolejne trzy życiówki zobaczyłam we Włoszech. Jedną z nich spotkałam już pierwszego dnia. Siedziałam wtedy na stoku, bo mój tata poprawiał coś z nartami mojego brata, aż tu nagle zauważyłam na niebie stado czarnych ptaków. Krążyły na niebie raz wolniej, raz szybciej, a raz prawie nawet zawisając. Kiedy leciały w parach albo trójkach, wyglądały jakby urządzały między sobą wyścigi, kto pierwszy usiądzie na dachu domu. Miały żółty dziób i czerwone nogi. To były WIESZCZKI!!!! Moje pierwsze w życiu!!!!!!!!! To było cudowne!!! Tak chciałam je zobaczyć! Spotykałam je jeszcze później, regularnie każdego dnia.

Kolejną życiówkę zobaczyłam już w mieście. Nagle usłyszałam przenikliwe gwizdy, podobne do naszego jerzyka. Spojrzałam w górę i co widzę? Małe stadko ptaków, o długich skrzydłach z białych brzuszkiem i gardłem. Pozostałą część ciała miało kolor brązowawy. To były JERZYKI ALPEJSKIE!!!! Cudowne ptaki!!! Mój drugi gatunek jerzyka. Chyba właśnie z tej życiówki byłam najbardziej zadowolona.

Następną i ostatnią już włoską życiówkę zobaczyłam jadąc na wyciągu krzesełkowych. Były to małe wesołe ptaszki, kołyszące się na gałązkach. Niektóre z nich miały bardzo śmieszny sposób jedzenia z najniższych gałązek. Chwytały nóżkami owocu, kładły się na plecach i wyciągając szyjkę sięgały dziobem po jedzenie. :) Biały trudy rysunek na upierzeniu i różowe czółko. To były CZECZOTKI!!! Również moje życiówki. :)
I to była ostatnia życiówka zaobserwowana we Włoszech, bo szóstą zobaczyłam już w Niemczech.
Była nią MARKACZKA! Również się cieszyłam.
No i tak pełna obserwacji wróciłam do domu. :)

A Wy? Jakie życiówki zaobserwowaliście na feriach? Piszcie w komentarzach!

Pozdrawiam! 
                                                                Ararauna