Witajcie!
Ten weekend spędziłam
nad Gardnem i w Słowińskim PN. Może nie było zbyt bogato w ptaki, ale jakieś życiówki się znalazły...;)
Na początek pojechaliśmy na wycieczkę rowerową. Jechałam w towarzystwie dymówek i oknówek. I nagle patrzę... jakieś białe sylwetki lecą nad jakimś rozlewiskiem. Na całe szczęście miałam przy sobie lornetkę, bo bez niej nie byłabym
w stanie oznaczyć gatunku. Więc wyjęłam ją, ustawiłam
ostrość i patrzę, ...że to CZAPLE BIAŁE! Zawsze chciałam je spotkać! To mój drugi zaobserwowany gatunek czapli!
Popatrzyłam trochę na nie i odjechałam. Jechałam tak przez park jeszcze z dziesięć kilometrów, po czym zawróciłam. Potem tata poinformował mnie, że pojedziemy w kilka ciekawych miejsc. Bardzo się ucieszyłam
. Nie minęło 10 minut, a już siedziałam w samochodzie z moim tatą, bratem i kolegą mojego taty, który prowadził samochód. Najpierw pojechaliśmy obejrzeć żeremie bobrów. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, pierwszy widok, który rzucił nam się w oczy to wielki, powalony świerk. Potem zauważyliśmy pełno klinowato zakończonych pieńków, obejrzeliśmy żeremia i wróciliśmy do samochodu. Idę, idę i nagle patrzę, że na ziemi leży coś niebieskiego
w czarne prążki. To było lusterko sójki! Podniosłam
je i wpakowałam do pokrowca od aparatu.
Potem pojechaliśmy na miejsce obserwacji ptaków. Podczas jazdy zobaczyłam
jakiegoś drapieżnika. Spojrzałam przez lornetkę. To był myszołów! Moja pierwsza okazja do sfotografowania tego ptaka! Oczywiście zrobiłam
parę zdjęć i niedługo pojawią się w mojej galerii. ;) Kiedy dojechaliśmy na miejsce, usłyszałam
donośny klangor żurawi. Ach, jak ja lubię ten głos! Przeszłam
kawałek i nagle zobaczyłam jakieś olbrzymie orły. Wystarczyło, żebym zobaczyła ogon...od razu w
iedziałam, że to bielik. Zrobiłam
kilka zdjęć i nagle w oddali zobaczyłam rybitwę białoczelną! Moją pierwszą! Bardzo się cieszyłam. Potem się rozpada
ło, więc wróciliśmy do domu.
T
o była jedna z moich najlepszych wypraw w życiu i myślę, że nigdy jej nie zapomnę...