Znów na Wyspie Maskonurów
 
 
~ akogut    |    dodano: 2012-08-30 15:33

W tym roku obiecałam mężowi, że podczas naszego pobytu w Norwegii, pokażę mu wyspę maskonurów, którą odwiedziłam w ubiegłym roku. Bleik leży około 300 km od naszego miejsca zamieszkania w Norwegii, tak że pomimo pozytywnej prognozy pogody, człowiek nie wiedział, co zastanie. Bleik to wyspa na Morzu Norweskim, powiew Arktyki. W tym roku mieliśmy więcej szczęścia, bo nie podało, ale za to łajbą rzucało tak, że ledwie można było utrzymać aparat w ręku. Do małego, zaniedbanego portu, zjeżdżają ludzie z całej Europy, aby zakosztować atmosfery północy i pooglądać, jak to mój małżonek mówi -„ptaki-cudaki”. Na kutrze byli Niemcy, Francuzi, Włosi, Szwedzi no i my – Polacy. Kiedy zbliżyliśmy się do wyspy, stada maskonurów uciekały płoszone hałasem kutra. Wśród maskonurów można było dostrzec nurniki, alki, nurzyki. Po niebie szybowały wydrzyki, ale nie było bielików, obiecanych jako stały punkt programu wycieczki. Wówczas przewodnik poinformował nas, że ma podpisany z bielikami kontrakt, tylko musi ich poinformować, że przybyła wycieczka i zaczął uderzać w jakąś metalową część na kutrze, robiąc straszny hałas. Maskonury uciekały jak oszalałe, ale za to nad wyspą pojawiły się drapieżniki. Widocznie były już po obiedzie i nie chciało się im polować, ale po sygnale pewnie wiedziały, że „chłopaki człowieki przypłynęły nas pooglądać, do pracy” J Na skałach odpoczywały mewy i kormorany czubate.

Pomimo iż rejs wydłużono do 1.5 godziny, ciągle czuję niedosyt, że nie można zejść na wyspę. Może kiedyś-pomarzyć można.