O mojej pasji... a raczej jej zanikaniu
 
 
~ Venesuel    |    dodano: 2014-02-27 20:06
Pamiętam dobrze kiedy Pani A. Kogut skomentowała moją zeszłoroczną listę gatunkową słowami: "Piękny rok. Niegasnącej pasji życzę". Miałam nadzieję, że ptaki będą właśnie dla mnie taką niegasnącą pasją, której urok za każdym razem na nowo będzie mnie oczarowywał. A oto teraz, niespełna trzy miesiące później zrobiłam... co zrobiłam? Zdałam sobie sprawę, że ornitologia nie jest już dla mnie tak ważna jak kiedyś. Usunęła się w cień, ustępując miejsca nowszej, równie zajmującej pasji... - jeździe konnej.
Oczywiście, ciągle będę obserwować ptaki, planować wyprawy w teren, bo nadal się nimi interesuję, w tym, że... nie tak jak kiedyś. Musiałam podzielić swoje zainteresowania na dwa oddzielne nurty - konie i ptaki - i teraz, jak mi się zdaję bardziej pasjonują mnie konie niż nasi skrzydlaci pielgrzymi. Szkoda... jeszcze kilka miesięcy temu mogłabym dać głowę, że nic, ale to nic nie sprawi, że "odrzucę" ornitologię.
Pomimo takiego zafascynowania jazdą konną z wielką niecierpliwością oczekuję Akcji Bałtyckiej, bo w końcu to właśnie z niej pochodzą moje najdroższe spojrzenia, na równi z przeżytym niedawno obozem jeździeckim.
Tak właściwie to, że ptaki nie znaczą dla mnie tyle co kiedyś zauważyłam niedawno. Owszem, gdy widzę jakiegoś ptaka przyspiesza mi puls, ale z każdym dniem coraz mniej reaguję na skrzydlate cienie przemykające za oknami. Ptaki ciągle są naokół mnie. Po prostu... przestaję je zauważać.
Mam też wrażenie, że pasjonuje mnie teraz głównie jazda konna i fotografia. Gdy wychodzę na łąkę, nie mogę pójść bez aparatu, bo wtedy uważam całą wyprawę za straconą, nie mogąc udokumentować na zdjęciach tego co syci oczy. Przynajmniej to się we mnie nie zmieniło... :)
Szczerze mówiąc, nie jestem do końca pewna po co piszę ten post. Może dlatego, że chcę, żebyście wiedzieli o stanie mojej pasji? Nie wiem.
Pozdrawiam was...
Inga