Witajcie,
Co
prawda to prawda, dopiero co dziś pisałam, ledwie kilka godzin temu,
ale stworzę kolejny wpis, bo spotkały mnie ciekawe przygody związane z
ptakami.
Rano nie widziałam zbyt wiele ptaków. Jedynie samicę kosa,
żerującą w sadzie i drozda śpiewaka (takie jest zasadnicze podejrzenie,
bo notabene, żaden inny drozdowaty nie wygląda tak jak charakterystyczny
mrs. Śpiewak), który od razu umknął, gdy zobaczył mnie rozchylającą
firanki (tak, zasłaniam okna, aby ptaki nie trafiały w nasze szyby, ale
wczoraj, choć okno było do połowy zasłonięte - bardziej nie mogę bo mam
biurko, ptak i tak uderzył w szybę, ale od razu odleciał).
Potem do
południa też nic nie widziałam. Dopiero po południu spotkałam cudownie
śpiewającą piegżę, która kilkanaście minut wcześniej odwiedziła Igę, o
czym ta nie omieszkała mnie poinformować. Piegża pozwoliła się 'sfocić',
niestety skutkiem ukrywania się za gałęźmi były nie najlepsze zdjęcia.
Mniej
więcej w tym samym czasie kiedy obserwowałam piegżę, nadleciał jakiś
ptak, przelotnie stuknął w szybę (ja już nic na to nie poradzę, przecież
były w większości zasłonięte!) i jakby nigdy nic poleciał dalej i
usiadł na pobliskiej brzozie. Próbowałam mu zrobić zdjęcie, ale ponieważ
przed nim były gałęzie, ostrość skupiła się na nich. Szczerze mówiąc,
nie mam pojęcia co to był za ptak.
Nieduży, wielkości bogatki,
(kilkanaście cm), nie tak wysmukły jak pokrzewki, ale też
proporcjonalnie przypominający muchołówki.
Głowa ciemnobrązowa, aż do
oczu, bo pod okiem było kontrastujące z ciemnym grzbietem i skrzydłami
śnieżnobiałe (bez nalotu) gardło i brzuch. Dziób szarawo-czarny.
Skrzydła i lotki jednolite, minimalnie ciemniejsze od głowy, bez
rysunku. Ogon jasnoszarawy z ciemnoszarym zakończeniem (mniej więcej od
połowy ogona). Czy wiecie co to był za ptak? Podejrzewałam na początku
samice muchołówki żałobnej, ale ta ma jednolity ogon i wstawkę na
lotkach II rzędu.
Proszę, o pomoc w oznaczeniu.
Około
półgodziny temu wyszłam na dwór i przeszłam się na koniec działki. Tam
niedaleko 'obserwatorium' usłyszałam kapturkę, ale jej niestety nie
dostrzegłam. Posunęłam się kilka kroków i nagle mój wzrok spoczął na
ziemi, gdzie dostrzegłam... ptasie jajko. Zaintrygowana przyklękłam,
podniosłam je ostrożnie i przyjrzałam się. Było nie bardzo duże,
jasnoniebieskie z czarnymi, okrągłymi, rzadko rozsianymi plamkami.
Pobiegłam do domu, schowałam w bezpieczne miejsce jajko i znów wyszłam
na dwór. Postanowiłam pójść wzdłuż południowej granicy działki. Nie
uszłam kilku kroków, a w trawie znalazłam fragment skorupki kolejnego,
bardzo podobnego jajka. Rozejrzałam się dokoła i dostrzegłam kolejną
połówkę jajka pod świerkiem, tuż obok. Przyjrzałam się, dla odmiany
świerkowi, ponieważ podejrzewałam, że gdzieś tu musi być gniazdo, skoro
są skorupki jajek. Nie omyliłam się. Na drzewie było stosunkowo duże
gniazdo, z siana i mchu. Niestety zasłaniały je nieco gałęzie, więc nie
zdołałam się bardziej przyjrzeć. Koło świerku znalazłam jeszcze jeden
fragment skorupki. Wycofałam się i zostawiłam gniazdo w spokoju, nie
chcąc płoszyć młodych, jeśli były w środku.
Tak więc, nie wiem do kogo należało gniazdo, ale mam nadzieję, że pomożecie mi w oznaczeniu.
Proszę, też abyście odpowiedzieli na moje pytania zawarte w poprzednim wpisie.
Pozdrawiam.
Inga