Park Narodowy "Ujście Warty"
 
 
~ Trofeus6    |    dodano: 2009-10-15 22:35

W wakacje planowałem  już wraz z tatą wypad do Narodowego Parku „Ujście Warty”. W końcu się udało. Załatwiliśmy kwaterę i w piątek wyruszyliśmy od razu, gdy skończyłem lekcje. Pogoda była ładna. Szkoda tylko, że nie wytrwała przez weekend…

O 18 byliśmy w Słońsku. Trochę za późno na ptaki, ale odpowiednia pora na zaplanowanie następnego dnia. Gospodarz dostarczył nam mapę i zachęcił nas mówiąc, że ostatnio ornitolodzy naliczyli siedem tysięcy żurawi. Poradził nam, aby wyruszyć przed wschodem Słońca na przepompownie-ci co byli to zapewne wiedzą o jakie miejsce chodzi. O 4:30 byliśmy już na nogach. Trochę za wcześnie, ale  pobłądziliśmy i na jedno wyszło.

1,5 stopnia na zewnątrz, dwie bluzy na sobie i kamizelka, herbata w kubku paruje niczym komin zimową porą- pojawia się pytanie: wyjść czy nie wyjść z samochodu? Dochodzą dźwięki budzących się gęsi. To od razu motywuje. Ciemnica straszna, tylko szyb wiertniczy trochę oświetla drogę. Idziemy wałem , po bokach ogromna przestrzeń, tylko widać kontury pojedynczych drzew. Nagle coś się zrywa z  drzewa,  sarny przebiegają drogę. Zaczyna się rozwidniać. Wciąż idziemy przed siebie, mam wrażenie, że gdy staniemy to zamarzniemy.  Głosy się  ptaków się nasilają. Już ciężko rozróżnić głosy gęsi od żurawi. Już widać pomarańczową łunę nad horyzontem.  Na płaskich jak stół łąkach ujawniają się bele siana oraz wszędobylskie bydło.  Pierwszy klucz gęsi gęgawy z mniej licznymi zbożowymi przeleciał nad nami. To znak, że zaraz rozpocznie się spektakl. Od strony rozlewisk widać ciemne paski. To ptaki, które lecą na żerowiska. Nieopodal nas przelatuje ptak drapieżny postury błotniaka. Był to błotniak zbożowy. Dokładnie samiec. Rewelacja! Zaczęły lecieć żurawie. Tego nie da się opowiedzieć słowami, ani pokazać na zdjęciach. Setki żurawi, które krzyczą bardzo charyzmatycznie. Niczym bombowce lecą wszystkie w jednym kierunku.  Ten ich klangor powoduje, że serce zaczyna bić szybciej. Jest już jasno. Zaczynamy wracać w stronę przepompowni. Nagle słychać strzały. Ptaki lecące w naszą stronę jakby chciały zatrzymać się w miejscu.  Wymijały nas bardzo sprytnie. Idylla się skończyła. Jak się okazało na wale nie byliśmy sami. Stali też tam myśliwi ze strzelbami w górę celując w gęsi. Po godzinie coraz mniej ptaków leciało. To znak, że należy wracać.

Następnie udaliśmy się na słynną betonkę. Jest to droga z płyt betonowych, biegnie ona wzdłuż lewego brzegu Postomi. Na trasie znajduje się czatownia, parę tablic edukacyjnych oraz tzw. „mostek”. Idąc wzdłuż rzeki zobaczyliśmy dość liczne tam czaple białe. W sumie jest ich więcej niż siwych. Na małych akwenach żerowały krzyżówki , cyraneczki, świstuny i krakwy. Cały teren przypomina boisko sportowe. Trawa jest równiutko ścięta. To wszystko dzięki „żywym kosiarkom”, które żyją w stanie półdzikim i jest ich naprawdę dużo. Mowa tu o niezliczonych stadach koni i krów. Idealnie komponują się w ten teren. Na platformie obserwacyjnej spotkaliśmy innych obserwatorów. Jeden z nich użyczył nam lunetę, dzięki czemu mogliśmy obserwować dwa młode bieliki. Siedziały sobie na trawie jakby znudzone życiem. Obserwowaliśmy także gęsi zbożowe, gęgawy i białoczelne, które żerowały pomiędzy pasącymi się roślinożercami. Pod lasem  widać było jeziorko nad którym siedziały kormorany oraz dużo ilość blaszkodziobów.  Wracając już nie było już tylu ptaków na rzece. Wypłoszyli je wędkarze. Postanowiliśmy przeprawić się promem na drugą stronę Warty i pojechać do Kostrzyna nad Odrą. Zwiedziliśmy Stare Miasto, zjedliśmy obiad. Po drodze odkryliśmy miejsce żerowania żurawi. Na zaoranym polu było ponad tysiąc żurawi. Niesamowity widok. Jadąc w stronę Słońska udaliśmy się do dyrekcji parku. Chcieliśmy udać się z uprawnioną osobą na Wyspę Królewską. Niestety nie udało się  załatwić nikogo w tak krótkim terminie.  Udaliśmy się z powrotem na betonkę, aby to zobaczyć ptaki wracające na miejsca noclegowe.  Wrażenia porównywalne z porannym spektaklem. Wrzask ogromny, ptaki lądowały, to znowu się wnosiły.  Trwało to jeszcze długo po zachodzie Słońca. Poznaliśmy wówczas wiele sympatycznych osób. Jedne małżeństwo było z Koszalina. Bardzo miło jest spotkać „swoich”. Dzień dobiegał końca. Dla mnie skończył się o 20.

Przed wschodem  pobudka. Trochę cieplej choć padał deszcz. Mimo wszystko pojechaliśmy na betonkę. Po drodze trzeba uważać na krowy, które lubią się kręcić przy drodze dojazdu na parking. Byliśmy jako pierwsi na szlaku. Udaliśmy się na platformę. Pod nami poranek spędzało stado koni. W sumie nie przeszkadzały póki któryś nie zaczął się obcierać o platformę powodując  duże drganiaJ. Mimo mgły udało nam się ujrzeć przelatującego rycyka. Ptaki zaczęły lecieć, lecz w innym kierunku niż my się znajdowaliśmy. No cóż, z ptakami tak bywa. Udaliśmy się w stronę czatowni. Tam znad brzegu rzeki poderwały się trzy kwokacze i trzy biegusy zmienne. Te pierwsze widziałem pierwszy raz w życiu. Udaliśmy się później wzdłuż Postomi, gdzie znaleźliśmy ślady żerowania bobra. Wędrując między krowami i końmi z trawy wyleciał kszyk. Wróciliśmy na betonkę gdzie ujrzeliśmy dorosłego bielika. Leciał powoli, wzdłuż rzeki. Wiedzieliśmy, że zaraz się do nas zbliży. Niestety zdjęcia nie wyszły zbyt dobre ze względu na pogodę.  Przeleciał koło nas i chwycił coś z wody. Tym miłym akcentem zakończyliśmy obcowanie z ptakami w Narodowym Parku „Ujście Warty”. Polecam wszystkim to miejsce.  Zwłaszcza miłośnikom żurawi. Dla takich widoków się żyjeJ Zdjęcia wkrótce.