18 października
 
 
~ Ptaszyna    |    dodano: 2018-10-18 11:35
Naprawdę nie miałam pomysłu na ambitniejszy tytuł.

Ostatni mój wpis na blogu pochodzi z sierpnia tego roku, więc pomyślałam, że skoro mam chwilkę wolnego czasu warto by było znów coś tutaj naskrobać. Aczkolwiek ostatnio nic ciekawego się zbytnio w moim życiu nie dzieje. Normalnie nie mam czasu dla siebie przez szkolne obowiązki, projekty, przygotowania do konkursów i tak dalej. Od paru dni jest znacznie luźniej, ale tylko dlatego, że siedzę w domu chora :).

Jesień mija bardzo szybko, ucieka, przecieka między palcami. Nie udało mi się wykorzystać jej tak, jakbym chciała. Miałam ambitne plany, ale niestety, nie wszystko wyszło. Ot, chociażby ostatnia wizyta na zbiorniku Jeziorsko. Nastawiłam się na nieprzeliczone stada ptaków, bogaty zestaw gatunkowy... I wiecie co? Stada były, ale w takiej odległości od brzegu zbiornika, że można było na nie popatrzeć tylko jako na ciemne plamy na horyzoncie. Nic więcej. Może nie powinnam tak narzekać na tę wycieczkę, bo właściwie mieliśmy wtedy też niesamowite szczęście - udało się nam wypatrzeć przebywającego w okolicy od paru dni żwirowca stepowego. Tylko że wizyta na Jeziorsku miała być dla mnie ostatnią szansą tego roku na napatrzenie się na różne gatunki moich ukochanych siewek... Szansy nie wykorzystałam, a bez siewek ta moja jesień stała się niesamowicie pusta, smutna i bez wyrazu.

A może jest tu ktoś z Warszawy lub okolic, kto zna jakiś fajny zakątek, gdzie można teraz zaobserwować przelotne siewkowe. Bo ja niestety nie. Wszystkie miejsca, gdzie stada tychże ptaków były obecne w tamtym roku, teraz albo są niedostępne, albo stały się ptasią pustynią. A tak chciałabym sobie jeszcze na nie popatrzeć...

Konsekwencją trudności w znalezieniu jakiegoś fajnego miejsca do obserwacji ptaków jest to, że teraz więcej czasu niż w terenie spędzam na oglądaniu mojego domowego stada. To wcale nie jest głupia alternatywa. Jest z nimi tym bardziej fajnie dlatego, że ostatnio postanowiłam zmienić sposób opieki nad ptactwem na taki chyba najlepszy - generalnie nie zamykam ich w klatkach już. Mają wieczną wolność, latają sobie po pokoju gdzie chcą i kiedy chcą, wszystkie ich atrakcje, lądowiska, drzewko są poza klatką. Nie tylko ptaki bardzo wyraźnie aprobują taki sposób życia (o zmianach w ich zachowaniu możnaby długo pisać) mi też jest łatwiej. Kiedyś każdego dnia musiałam oporządzić pięć klatek, w których mieszkały. Wymienić wodę, jedzenie, wyczyścić żerdzie i tak dalej. Teraz napój i pokarm jest podawany ptakom wspólnie w jednym miejscu. Wszelka wymiana wychodzi o wiele szybciej.

Minusem jest codzienne zmywanie odchodów z podłogi w pokoju. Ale z tym trzeba się liczyć, nawet jeśli wypuszcza się ptaki na godzinę.

Na koniec chciałabym się podzielić pomysłem, który od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie. Wiem, że część tu obecnych ma konta na Facebooku. Co wy na to, żeby w ramach lepszej integracji spiknąć się jakoś razem właśnie przez Twarzoksiążkę? Generalnie myślę o utworzeniu jakiejś luźnej grupki na fejsie, gdzie można byłoby pisać na różne tematy - tutaj wiadomo, mamy portal tematyczny i dzielimy się informacjami głównie o ptakach. Tylko pytanie, ile osób byłoby zainteresowanych - jeśli się tacy znajdą, bardzo proszę skomentować i się zadeklarować. Może zmienimy ten zamysł w rzeczywistość :). 

PS. Ta wiadomość nic nie wnosi, no ale - przed chwilą słyszałam pierwszego tej jesieni gila :).