Ptaki w służbie człowieka
 
 
~ Ptaszyna    |    dodano: 2016-01-31 18:13
Ot, takie ciekawostki :).

Kanarki z Tyrolu

W XVIII i XIX wieku kanarki stały się nieodzownymi towarzyszami tyrolskich górników. Górnicy zabierali je ze sobą do kopalń, ponieważ te małe ptaki są niezwykle wrażliwe na trujące gazy ulatniające się tam często.
Górnicy stawiali klatkę z kanarkiem w miejscach, w których byli narażeni na kontakt z metanem czy tlenkiem węgla. Podczas pracy stale obserwowali zachowanie swoich pierzastych kompanów. Stroszenie piór czy duszenie się ptaków było dla nich sygnałem, żeby jak najszybciej opuścić zagrożone miejsce. W ten sposób kanarki uratowały wiele ludzkich istnień.
Mieszkańcy Tyrolu na zawsze zachowali wyjątkowy szacunek dla kanarków. Kiedy jednak praca w kopalniach stała się nieopłacalna, musieli emigrować na północ. Często trafiali do Schwarzwaldu i w góry Harzu.
I to właśnie w górach Harzu rozpoczęto pierwszą profesjonalną hodowlę kanarków. Wywodzący się stamtąd kanarek harceński jest uznawany za jednego z najlepszych śpiewaków w świecie kanarków. Nie ma dziś hodowcy, który by nie znał walorów śpiewaka z Tyrolu.

Gołębie ratowały wojska!

Gołębie pocztowe odegrały ogromną rolę w czasie I i II wojny światowej. To dzięki przenoszonym przez nie wiadomościom przeżyło wielu ludzi, przetrwało wiele oddziałów... Być może to dzięki nim wygrano niejedną bitwę o wolność.
Cher Ami był gołębiem, który podbił serca żołnierzy i całego świata. Urodził się z Wielkiej Brytanii, po czym dołączył do grupy gołębi wykorzystywanych przez Stany Zjednoczone na terenie Francji.
Według historyków jego chwała zaczęła się 3 X 1918 r., kiedy to jeden z batalionów 77 Amerykańskiej Dywizji Piechoty, dowodzonej przez mjr. Charlesa Whittleseya, został otoczony przez Niemców w okolicy Verdun. Brak sprawnej radiostacji uniemożliwiał żołnierzom łączność z dowództwem i przekazanie informacji o swoim położeniu, przez co już następnego dnia ostrzeliwała go własna artyleria. Żołnierze ginęli. Charles Whittlesey wysłał do dowództwa trzy gołębie z prośbą o pomoc. Wszystkie zestrzelono. Pozostał ostatni, zwany Cher Ami. W kapsule meldunkowej umocowanej do nogi gołębia włożono rozpaczliwy meldunek następującej treści:

Jesteśmy wzdłuż drogi równoległej do 276,4. Nasza własna artyleria stawia zapory bezpośrednio na nas. Na miłość boską, przestańcie!

Cher Ami wyruszył w drogę. Był ostrzeliwany, został poważnie ranny. Mimo to nie poddał się. Odległość 25 mil pokonał w 25 minut. Stracił oko, jego noga wisiała na ścięgnach, klatka piersiowa była przestrzelona śrutem. Ale to właśnie dzięki niemu udało się uratować batalion Charlesa Whittleseya.
Cher Ami dzięki troskliwej opiece przeżył, choć stracił nogę. W Ameryce został odznaczony medalem. Pisały o nim gazety, ludzie go podziwiali. Dzięki odwadze i poświęceniu na zawsze zapisał się w historii świata.