Pod znakiem wystawy, o której pisałam, upłynął mi cały weekend. Siedziałam pośród tamtych ptaków kilka godzin w sobotę i kilka w niedzielę. A trzeba przyznać, że była ich ogromna różnorodność: wiele kanarków różnych ras, papużki faliste, nimfy, rozelle, amazonki, lilianki, zeberki, mewki japońskie, amadyny diamentowe i wspaniałe, nierozłączki, gołąbki diamentowe, jakiś szpak, krzyżodziób, mieszańce kanarków z innymi ptakami oraz kilka-ptaków-które-oczywiście-kojarzyłam-ale-zapomniałam-nazwy.
Na wystawie była również zorganizowana loteria, na której można wygrać było karmy dla ptaków oraz same ptaki. W niedzielę poszłam tam zalosować, lecz niestety, oba losy były puste. Wtedy jednak zauważył mnie siedzący obok prezes wystawy i zapytał:
- A miał być ptaszek?
- Najbardziej na niego liczyłam - odpowiedziałam.
Po moich słowach ten pan powiedział, że w takim razie mogę sobie wybrać jednego z kanarków do wygrania!!! Byłam w szoku, ale prędko znalazłam tam ładnego, czerwonego samczyka arlekina portugalskiego.
Po jakimś czasie uznałam, że skoro mam już kanarka, to wypadałoby załatwić dla niego przyjaciółkę. I tak oto wróciłam z wystawy także z beżową samiczką rasy izabela.
Mój młodszy brat również bardzo polubił te kanarki, dlatego ustaliliśmy, że samiczka będzie moja, a samczyk jego.
I tym właśnie sposobem zostaliśmy szczęśliwymi posiadaczami kanarków. Widać, że trafiły nam się sprytne ptaszki, bo w nowym miejscu nie bały się niczego. Niedługo dodam ich zdjęcia.
Pozdrawiam
Ptaszyna