O sierpówkach, którym nie dane było żyć...
 
 
~ Perla    |    dodano: 2009-12-23 15:19

Mam nadzieję, że ten rok nie okaże się tak ciężki dla ptaków, jak zeszły... Pomagam ptakom, jak mogę, zawożę do weterynarza, gdy widzę taką potrzebę, a przede wszystkim dokarmiam je (późna jesień - zima - wczesna wiosna), sporządzając pełnowartościowe mieszanki... Jednak czasem ogarnia nas bezradność. Wiemy, że nie możemy już nic zrobić, patrzymy tylko i czekamy, co dalej.

 Zeszłej zimy, spojrzałam w okno, a mój wzrok przyciągnął parapet. Siedziała tam sierpówka, taka słaba i zmarznięta. Zamknęła oczy i już ich nie otworzyła... Była jak kawałek lodu. Zamarzła.

Kilka dni, może tygodni później, przede mną spadła z drzewa inna sierpówka. Próbowaa się unieść, ale nie miała dość sił. Ciągle utykała na lewą łapkę. Zawiozłam ją do weterynarza. Miała martwicę łapy. Dostała wiele zastrzyków wzmacniających, ale za nie poddano ją próbie dalszego leczenia, nie dało się rady, choroba była za bardzo rozwinięta... Ptak został uśpiony.

Innym razem, nie wiele po tym wydarzeniu, zobaczyłam kolejną sierpówkę, utykającą na prawą łapę. Nie była w stanie podnieść się z ziemi. Miałam pilny, ale krótki wyjazd. Zamierzałam pomóc jej po nim, ale jak tylko wróciłam, gołąb nie żył...

Pomagajmy ptakom, póki jest jeszcze taka możliwość.