Historia bielika spod Knyszyna
 
 
~ Netta    |    dodano: 2008-11-10 20:15
Już opisuję jego historię:
W październiku 2004 r. podlaski konserwator przyrody siedział na ambonie nad Jeziorem Zygmunta Augusta i patrzył sobie przez lornetkę. W pewnym momencie zauważył, że w błocku (to jezioro to w zasadzie ogromny staw rybny i jesienią jest zawsze spuszczane) coś się tapla. Nawet nie wiadomo było, co to właściwie jest. Poprosił więc rybaków, aby podpłynęłi i zobaczyli. Ledwo po tym błocie się jakoś dopchali, patrzą - a to bielik, kompletnie ubłocony, właściwie taka kupa mułu, przemoczony i wyziębiony. Już z nim krucho było, bo miał tylko siłę głową kręcić, w ogóle się nie rzucał. Został powieziony do Białegostoku, tam zajął się nim weterynarz - miłośnik drapoli, który go odczyścił, wysuszył, odkarmił, odrobaczył i pielęgnował go przez około miesiąc.
12 listopada bielika wypuszczono w tym samym miejscu - nad J. Zygmunta Augusta. Pięknie poleciał...
Nasz znajomy go tuż przed odlotem obrączkował - miał troszkę pietra, bo bielik potrafi szponami przebić dwucentymetrową deskę...
Latem następnego roku ktoś odczytał tego bielika nad Jeziorem Drużno koło Elbląga - widać ruszył zwiedzać Polskę ;)