Ujście Wisły 2009 - refleksje
 
 
~ Netta    |    dodano: 2009-09-21 20:24
O obozie Kulinga w Ujściu Wisły napisali już wyczerpująco AKogut i Trofeus, więc niewiele mogę dodać. Jak to zwykle bywa, można było poznać "takich innych" ;), ale niezwykle pozytywnie zakręconych ludzi, co samo w sobie już jest fajnym przeżyciem. Do tego ptaki w ręku bądź w bezpośredniej bliskości, parę gatunków do listy życiowej lub listy roku, kolejne fotografie do kolekcji, czytanie raportów rocznych Kulinga ;) - niemal pełnia szczęścia. Cóż, na własne życzenie trochę tego szczęścia nie wykorzystaliśmy - wyjazd nad morze miał być nie tylko dla ptaków, ale i dla kilku wycieczek krajoznawczych (Mierzeja Wiślana, Szwajcaria Kaszubska, wycieczka tramwajem wodnym z Sobieszewa do Gdańska). Tak się złożyło, że 20 sierpnia, kiedy z tatą wybraliśmy się na wspomnianą Mierzeję, w wacach było najwięcej ptaków, w tym kwokacz, bataliony, ostrygojad, kulik wielki, do tego rekord sieweczkowy (spójrzcie na wykres na stronie Kulinga, to ten niebieski "pik" ilościowy). Lepiej nie napiszę, jakie mieliśmy odczucia następnego poranka, zwłaszcza że następne dni były sporo gorsze. Pozostałe wycieczki zostały odłożone na bliżej nieokreślone "później", a nauczka z tego jest taka, że nie należy się rozdrabniać i pilnować jednego tematu... ;)