Wczoraj jak już pisałem wcześniej wybrałem się do rodziny. Mieszka ona w Mosinie obok Obry tzw. Kanał Mosiński. Nad Obrą latało dużo jaskółek. Co jakiś czas sroka przelatywała przez rzekę. Przy rzece było dużo wróbli pospolitych. NA pobliskim drzewie siedziały grzywacze i sierpówki. A na całej Obrze pływały kaczki krzyżówki. Tylko samce bo samice wysiadały jajka . Według mnie Mosina to miasto kosów. Było ich tam pełno. Co chwile kos podlatywał do oczka u wuja napic się wody. Znalazłem nawet dziuple do której kos wlatywał i cos piszczało. Myślę że miały małe . Na wyjscie 30 min nie było źle :)