Trzy niezwykłe historie
 
 
~ Koko    |    dodano: 2015-05-30 15:25    |    ostatnia zmiana: 2015-06-09 16:36
Cześć! 

Mam Wam do opowiedzenie trzy niezwykłe historie, a jedna z nich, ta ostatnia w ogóle nie powinna się zdarzyć. Ten wpis może wydawać się długi, ale  tak streściłam go jak mogłam. :)

Kiedy jechałam do babci, zadzwoniła do mnie moja przyjaciółka.
"- Koko, pilna sprawa - powiedziała drżącym głosem. - Ptaszek wypadł z gniazda i teraz leży pisklę na ziemi... Ale, Koko, one jest łyse i ma zamknięte oczy. Ciągle się rusza, ale nie chce nic jeść."
To nie była łatwa sytuacja, ponieważ to było na jej działce, jakąś godzinę od Poznania, a ona właśnie miała wyjechać. Ptaszek nie przeżyłby takiej długiej podróży.
W końcu zdecydowaliśmy, że wsadzimy go z powrotem do gniazda. Nie wiedzieliśmy jednak, jakie to gniazdo, bo na działce mojej przyjaciółki były aż trzy. Miejmy jednak nadzieję, że ptasia mama zaopiekuje się dodatkowym pisklęciem w swoim gniazdku.

Ostatnio w szkole, na matmie przyszła do mnie mama i poprosiła panią, żebym mogła z nią wyjść. Zdziwiłam się, bo mama rzadko zabiera mnie z lekcji i nigdy tak niespodziewanie. Poszłam więc do mojego domu (który jest dwie ulice od szkoły) i potem do biura mojego taty i wujka (biuro też jest w tym domu). 
"- Na stole" - powiedział zagadkowo wujek. Nie za bardzo wiedziałam, o co mu chodziło, bo na stole było tyle rzeczy... Nagle do pokoju wszedł tata, więc od razu zapytałam:
"- Co na stole?" - a on w milczeniu otworzył duży karton, w którym siedział...podlot sroki! -"Musimy go zawieźć do azylu" - dodałam. 
Po kilku minutach, już gdy tata zobaczył, gdzie jest azyl, a ja zaopiekowałam się sroczką, pojechaliśmy ją odwieźć. 
Do wnętrza azylu nie mogłam wejść, ale oglądałam ptaki na wejściu. Była to: mała przepiórka, mała sierpówka i gołąb miejski. Potem niestety musiałam wrócić do szkoły. ;)

I ostatnia najbardziej zadziwiająca historia.

Wczoraj grałam z klasą przedstawienie. Po przedstawieniu podeszła do mnie nasza wychowawczyni i powiedziała, że wczoraj widziała coś niezwykłego - pod nasze okno podleciała papużka falista! Szukała mnie po całej szkole (oczywiście nie papużka ;)), ale, jak się okazało, pojechałam już do domu. Nasza pani bała się, że papużka nie przeżyje w naszych zaskakujących warunkach, więc postanowiła ją złapać  (w szkole mamy wolierę z dwoma papużkami falistymi). Kiedy była już "uzbrojona" w rzeczy potrzebne do złapania papużki, niestety, już tam jej nie było.