Jaki kurz...
 
 
~ Kawka13    |    dodano: 2014-07-13 19:12
... i jakie pajęczyny!


Witajcie, po baaardzo długiej przerwie.


Cóż, póki jestem chora i nie mam nic do roboty (złapała mnie ospa, której w dzieciństwie nie przechorowałam, no i mam teraz 3 tygodnie bez wychodzenia z domu)... Postanowiłam dać znak życia. W sumie, dałam go już jakieś 2 tygodnie temu, wstawiając 2 prace, ale nikt nic nie zauważył, więc Kawka postanowiła dać o sobie znać bardziej dobitnie.

Dawno mnie tu nie było i nie bardzo ogarniam, co się dzieje... Widzę, że znów przetasował się nieco skład stałych bywalców... Tak czy kwak, portal chyba ten sam.

Zaliczyłam pierwszy rok w plastyku i muszę powiedzieć... TO BYŁO STRASZNE. Znaczy, nie aż tak straszne, bo było nawet fajnie, ale ilość roboty była taka, że po powrocie do domu na wakacje, chyba ze 3 dni się zastanawiałam, co robić dalej ze sobą. Bo nie ma już prac domowych z malarstwa. Ani projektów na grafikę. Ani dokończyć pracy na podstawy projektowania. Jestem wolna. Jakie to dziwne uczucie.

Przez wspomnianą ospę mam przerąbane, bo nie mogę wyjść na dwór. Dosłownie, nie mogę przekroczyć progu domu. Lekarz mi zabronił. Cóż... trudno się mówi i kisi się w łóżku dalej. Nasmarowałam sobie właśnie kolejny szkic z serii komputerowych "Kawczych Szkiców", wstawię zaraz do galerii. Z racji 10 miesięcy odwyku od tabletu graficznego i rysowania wyłącznie na papierze, muszę jakoś odreagować.

Wykluły nam się gąski, wykluły się zielononóżki. Jakie one są prześmieszne! Kurczaki zielononóżek z wyglądu przypominają bardziej młodziutkie perliczki, niż kury, bo normalnie wszystkim taki kurczak kojarzy się z kulką żółtego puchu... Te też są żółtą kulką puchu, tylko że ozdobionego prążkami i ciapkami. Brązowymi. I strasznie dużo mówią.

Gąski też dużo mówią. Są najlepszym na świecie alarmem. Jeśli mysz przebiegnie za blisko szopy, w której śpią, natychmiast wznoszą alarm. W nocy o północy, niezależnie, która jest godzina. I niezależnie od tego, czy domownikom się to podoba czy też nie.

To bywa uciążliwe. Ale tylko trochę. Gorsze są wrzaski perliczek o 6 rano, kiedy człowiek chciałby do tej 8 chociaż jeszcze spać.

Kochana kurka bażanta, która mieszka sobie pod czereśnią, przyprawia mnie o zawał serca nawet, kiedy siedzę w domu. Stałam przy oknie w kuchni, kiedy postanowiła obudzić zmarłych swoim wrzaskiem i przefrunąć (o ile tak ten "lot" można nazwać) mi przed nosem w krzaki. No ludzie! Ja tu dostanę nerwicy jakiejś.

O ile już jej nie posiadam...

No dobra, to tak między wierszami jeszcze powiem, że jeśli ktoś życzyłby sobie jakichś rysunków czy cosik, to może się śmiało zgłaszać spokojnie do 19 - 20 lipca, bo tyle tu jeszcze posiedzę. A póki jestem przykuta do łóżka, to mam na prawdę sporo czasu i chęci. I tak mi się potwornie nudzi.

A sama jakoś ostatnio nie mam pomysłów na rysunki... Z trudem je wynajduję i są raczej kiepskiej jakości.

Także to tyle odnośnie chwilowego odżywania Kawki. Pozdrawiam i do przeczytania! (o ile to nastąpi)
~Kawka aka Tiga