Wiosna chyba...
 
 
~ Kawka13    |    dodano: 2013-04-07 10:36
... wreszcie nadchodzi. :)

Przyszła to za duże słowo...

Dzieńńń dobry!

Kawka siedzi sobie i się leni, podczas kiedy powinna uczyć się polskiego i wkuwać klasycyzm w sztuce. No ale cóż... Kawki mają to do siebie, że się straszliwie lenią.

W piątek rano pod karmnikiem było 10 sójek. Biły się okrutnie, szarpały, dziobały, straszyły, przeganiały, dolatywały itepe. A my z mamą śmiejąc się do łez, krzyczałyśmy na cały głos "piąta! szósta! siódma!" itd.

Wychodząc na zewnątrz z lubością przysłuchuję się wiosennym trelom, choć atmosfera do czwartku czy piątku była jeszcze iście zimowa a śniegu było (i jest) po pachy. Bodajże w czwartek zapachniało wiosną. Może nie tyle jest to zapach taki, jak według jego encyklopedycznej definicji - ale na pewno każdy z Was wie, co mam na myśli... taką atmosferę, takie inne powietrze.

Razem z Agą robimy zimie wspak i szalejemy w weekendy po dworze - rzucamy śnieżkami (konkretniej ja rzucam w psa, który jest tym faktem zachwycony, bo musi uciekać przed śnieżkami albo je aportuje), butelką po coli (znów ja rzucam, Aga łapie, po czym ucieka, a ja usiłuję śnieżką wytrącić jej butelkę z pyska. Butelka ma 2l pojemności i jest potwornie śliska, co utrudnia psu utrzymanie jej w zębach) i takimi różnymi. Gacek na nasz entuzjazm reaguje negatywnie - nie chce wychodzić, całymi dniami śpi na fotelu albo chodzi dostojnym krokiem po kuchni, a jeśli już uda mi się go wyrzucić na dwór w celach spaceru, to za sekundę pies wraca pod drzwi. Wciska się tyłkiem w róg między framugą a drzwiami i się trzęsie, patrząc na mnie błagalnym wzrokiem, żebym zabrała go do środka.

Stary piernik.

Tempo, z jakim ostatnio zarysowuję kilkanaście kartek A4 jest przerażające. Mam tyle pomysłów w głowie, że aż ciężko zrealizować choćby połowę. 900 utworów w telefonie robi swoje - ciągle mam dzięki nim nowe wizje. Boże, jak to brzmi... czuję się jak niezrozumiany, prowincjonalny artysta.

Ostatnio ciągle nachodzą mnie dziwne myśli. Miałam pisać nowe rozdziały Sowich Przygód, ale nie robię tego... I nie dlatego, że nie chcę czy lubię coś obiecywać, a potem się nie wywiązywać... coś się we mnie zablokowało odkąd zakończyłam Przygody Kawcze. Nie mogę napisać żadnego rozdziału do żadnych opowiadań, swoich, nie swoich, żadnych. Dlatego z góry przepraszam Sowią Ekipę, ale na razie chyba nic nie dam rady napisać... Stałam się beznadziejnie bezużyteczna. Swego czasu myślałam nad nowym opowiadaniem, grupowym, tylko że nie o ptakach, ile o przygodach dziewczyny, taki mini kryminał. Można by w celu publikowania tego założyć bloga tak jak Sowia Ekipa uczyniła to ze swoim opowiadaniem... Ale po jakimś czasie zrozumiałam, że pewnie nikogo bym do kompanii nie znalazła, a myślałam o 4-5 osobach, nie licząc mnie. 

Chociaż, może to nie taki zły pomysł? Z Rozi00 mam kontakt poza Otopem, ekipa mogłaby mi przysyłać mailem / ptasią pocztą rozdziały, które zamieszczałabym na specjalnym blogu. Z drugiej znów strony nie chcę mieszać tutaj ekipie Puszczyka... Nie wiem sama. Ktoś ma jakieś zdanie na ten temat? Bo ja już sama nie wiem, co myśleć.

Wróble ostatnimi czasy się nie pojawiają, tak samo sikorki. Przestali karmić słoniną? W takim razie one zastrajkowały.

Na koniec tej jakże nudnej notki podziękować muszę - po pierwsze za to, że mój blog znów wspiął się na szczyt rankingu, a po drugie za wszystkie miłe słowa adresowane do mnie i mojej pseudo twórczości blogowo-galeriowej. Dziękuję Wam!

Trzymajcie wiosnę ciepło, żeby nie uciekła.

~Kawka