Gawronie sprawy i nowości z Kawczego ogrodu
 
 
~ Kawka13    |    dodano: 2011-11-14 00:03
Witajcie moi drodzy :)
Jak zwykle - główna rada na początek - ta notka raczej będzie długa więc jeśli w przeciągu najbliższych 20 minut masz coś zrobić, zrób to teraz a dopiero potem czytaj. ;)
 No więc tak.
Tata ostatnio pracuje w centrum miasta. W tym samym czasie zdarza mu się zaobserwować ciekawe sytuacje z gawronami związane. 
1. Czy wiecie kto rozłupuje orzechy, kto je chomikuje w ziemi? Nie, nie tylko wiewiórki. Gawrony jak widać też. :) Jak wygląda gawron rozłupujący orzech? Wygląda nieco jak dzięcioł pukający w drzewo. ;) Za to zakopywanie orzecha jest bardzo zawiłą operacją. Najpierw gawron przylatuje na miejsce docelowe z orzechem w mocno rozwartym dziobie. Roooozgląda się... Czy nie ma jakiej kawki... Zostawia orzech w ustronnym miejscu, po czym dziobem wydłubuje w ziemi dziurkę. Tak jakby kopie. Potem znów się rozgląda, przynosi nad dziurkę orzech, znów się rozgląda, wkłada orzecha i go zagrzebuje ziemią która została mu na wierzchu, dziobem rzecz jasna. Potem znów się rozgląda i odlatuje na najbliższe drzewo, i siedzi na nim przez 5 minut jak gdyby nigdy nic, a jak nikt nie podkradł mu tego orzecha przez 5 minut, odlatuje. 
2. Kiedy gawron zabiera się za rozłupanego orzecha, zawsze znajdzie się jakaś chętna do tegoż orzecha. Kawka, tak, kawka, kombinatorka jakich mało. Zaczaja się i od tyłu podchodzi gawrona, i wygląda to przekomicznie - "czołgająca się" kawka, która usiłuje przejść prawie że pod gawronem i podwinąć mu smakołyk, jednak nigdy nie udaje jej się to, bo gawron zawsze odwraca się i odchodzi z posiłkiem. I co biedaczka teraz ma począć? ;)
 A właśnie. Nowości z Kawkowego ogrodu. Karmnik już przygotowany. Jeśli pierwsze śniegi przyjdą w połowie listopada, jak niektórzy straszą (ja mam nadzieję, że przyjdą, to oznacza więcej ptaków i mniej szkolnych zajęć ;D) to ptaki nie będą narzekać, bo ziarno jest już w karmniku. Mądre te ptaszki, nic a nic nie wezmą z czystej chciwości przed okresem zimowym. :) Pan Kruszewicz miał rację - w tej porze roku ptaki mają taki przesyt, że mogą tylko siąść i śpiewać bez powodu. 
 Ogród kawki jest bardzo dobrze przygotowany, grochodrzewy są na bierząco wyrywane i zawsze z korzeniami wychodzi gruda ziemi, co za tym idzie cała ptasia stołówka. Jedynym problemem są straszliwie zazdrosne kury, ale one mają słaby zasięg podkradania ptakom. Czekamy na śnieg. Kuraki się zamknie w czasie dużych śniegów, a ptaszki będą miały cały ogród dla siebie. Już widzę coraz więcej dzięciołów buszujących na przydrożnych drzewach. A poza tym - im więcej śniegów tym więcej Kawczej szczęśliwości, bo i Kawka i jej pies będą mieli dużo miejsca do zabawy, a i więcej czasu na obserwacje. Czemu?
 Tu zwrócę uwagę na temat niezgodny nieco z tematyką bloga i portalu, ale tam...
 Czy tylko w naszej dzielnej gminie, w której tylko miasto gminne się odśnieża, tak jest, że autobusy szkolne nie przebijają się i nie dowożą dzieci do szkół? Ja w zeszłym roku miałam przynajmniej tydzień wolnego przez to, że do gimnazjum z powodu śniegów nie dojechało 3 z 4 autobusów. Ten jeden dzielny to Psary, ktoś tam zdaje się ma park maszyn drogowych i sami sobie odśnieżają, gmina w ogóle się tym nie interesuje. Mnie to zupełnie nie przeszkadza, innym uczniom też nie - bo w końcu nie ma lekcji i tak dalej. Ale rodzice martwią się o taki stan rzeczy. Jeszcze będąc w szkole podstawowej pamiętam, że autobus dowożący dzieci nie dojechał ( mój dojechał, drugi nie ) i grzeczne małe dzieci poszły piechotą do szkoły, przeszło 10 km przez śnieg i zaspy, na nieoświetlonej drodze szły w większości bez odblasków, bo nawet, jeśli je miały, to były kompletnie upaprane śniegiem. Mogło im się coś stać. Starsi koledzy cofnęli się do domów, i teraz ciekawostka - obie grupy zostały skarcone. Jedna za to, że cofnęła się do domów olewając szkołę, a druga za to, że wyszła z zakopanego po uszy w śniegu autobusu i poszła do szkoły. Było w obu przypadkach w tej karze trochę prawdy, ale nie do końca - ci którzy się cofnęli przynajmniej nie ryzykowali zdrowia albo nawet życia idąc bez odblasków w zamieć śnieżną wąską drogą bez poboczy. A drudzy powinni być pochwaleni za to, że mimo wszystko dobrowolnie do szkoły poszli, bo pewna jestem, że nie było w tym strachu przed rodzicami - rodzice nie wściekaliby się na 7 latka który wrócił do domu zamiast galopować 10 kilometrów w zamieć śnieżną.
 Ale tam. Wracając.
 Nasza gmina kompletnie nie interesuje się sytuacją poza miastem gminnym. Zmusiło to moją rodzinę do kupna terenowego samochodu, który przejedzie nawet przez metrowy śnieg. Ma napęd na cztery koła i bieg terenowy (rosyjski samochód terenowy, przystosowany do warunków chociażby syberyjskich), ale przecież nasza gmina to nie Nowy Jork, tutaj nie wszystkich stać na samochody terenowe. Niszczą dobre samochody, którymi jeżdżą do pracy, usiłując przebić się przez wielki śnieg. Odśnieżarka przyjeżdża do nas dopiero z drugiej gminy i odśnieża drogę dojazdową do posesji po ok. 2 - 4 dni po śnieżycy, i to takiej z prawdziwego zdarzenia. Autobus, którym jeżdżę, jeździ trasą, na której znajduje się granica dwóch gmin - tej, w której mieszkam i tej felernej, w której się uczę i gdzie tylko miasto gminne jest odśnieżone. I obie gminy nie odśnieżają tego terenu ponieważ i jedna i druga strona utrzymuje, że "to nie ich teren, to teren drugiej gminy". Czy to jest normalne? Ja wiem, wiem. Może to nudne, może to spam. Po prostu jestem ciekawa dlaczego my mamy obowiązek szkolny i musimy go spełniać, nie ma żadnych ale, mamy pewne obowiązki... A gmina ma obowiązek dostarczać nas do szkoły ( gmina finansuje nasze przejazdy, a PKS z miasta powiatowego dostarcza samochody ) i nie musi się z niego wywiązywać? Halo hans, tu coś jest nie tak, albo ja zwariowałam.
 No dobra, już kończę bo ta notka pewnie ma rozmiary słonia. Liczę na wasze komentarze w sprawach notki. :) 
 Do zobaczenia drodzy Otopowicze :)
Kawka

PS - A no i wszystkiego najlepszego dla OTOPu! :) Życzę następnych udanych 20 lat! :) Dziękuję też wszystkim, którzy tworzą OTOP, zarówno zarządom, ważnym w tej organizacji osobom jak i (nie)zwykłym wolontariuszom i członkom :)