Alutka nie mogła zasnąć. Obudziła się nad ranem. Była dopiero 5. Nawet
Natalka kimała sobie w swoim gniazdku. Kawka nie mogła zostawić spraw
swojemu losowi. Poleciała do gniazda dzięcioła. Adrian też nie spał.
Gdy ją zobaczył, schował się do dziupli.
- Adrian, nie uciekaj! Chcę z tobą pogadać! O co ci chodzi? Dlaczego tak się zachowujesz?!
- Bo tak. - mruknęła zawartość dziupli.
- Wyłaź. Albo wyjdziesz i porozmawiamy, albo polecę do Daniela.
Ten argument był przełomowy. Alutka powiedziała to tak przekonywająco, że dzięcioł wyściubił dziób ze swojego domku.
- Co mam ci powiedzieć?
- Najlepiej prawdę.
- Dobra. Chodzi o to, że boję się z wami bawić. Przecież za każdym razem łamiecie przykazanie - żeby bawić się z dala od lasu.
- Przestań! Przestań, proszę! Przecież my już od dawna się tu nie bawimy. Mów prawdę. Nikomu nie powiem.
- Na pewno?
- Jeśli nie chcesz, to nie powiem.
- Dobra. Chodzi o to... Że... Że ja mam dość tych okropnych drapieżników! Niech pozdychają, a co!
- Co ty pleciesz?! A myślisz, że o TOBIE robaki w drzewach myślą
inaczej?! Myślisz, że cię uwielbiają? One też są pożyteczne! Przecież
polują na gryzonie, które są szkodnikami! A poza tym... Nina ostatnio
czytała na głos ze mną lekturę. I wiesz, co tam napisano? " Nie sądź, i
nie uśmiercaj tak pochopnie - wielu żywych zasługuje na śmierć, ale i
wielu martwych zasłużyło na życie". Więc daj spokój. Możemy ewentualnie
spróbować z nimi jakoś negocjować.
- Phi! Z nimi?! Akurat, uważaj, bo jeszcze cię wysłuchają.
- Trzeba spróbować. Jeśli nie spróbuję, to zawsze będę tego żałowała.
- Dlaczego zawsze ja - jęknął przewracając oczy dzięcioł - dlaczego ja zawsze muszę się zgadzać na twoje pomysły?!
- Dobra, dobra. Lecimy.
- Hola, ćwir ćwir, hola! - pisnęła Danka lądując na gałęzi obok kawki. - Dokąd bez nas?
Wtedy przylecieli też Filip, Natalka i Piotrek.
- Skąd wy tu... Przecież jeszcze wcześnie!
- Tak. Ale Natalka obudziła się akurat wtedy, kiedy wyleciałaś do lasu.
Widziała cię i poleciała nas zawiadomić. Ty zawsze coś kombinujesz,
więc trzeba cię pilnować.
Wszyscy wybuchli śmiechem na tą jakże spostrzegawczą uwagę Danki.
Tak przyjaciele polecieli całą paczką do gniazda Daniela...