Ja wczoraj miałam przygodę(a właściwie ja i mój tata) z
bogatką.Wleciała mi do domu i tak mocno uderzyła o szybę, że zostało na
niej piórko!Spadłą, i myśleliśmy że nie żyje,a ona była tak zamroczona
że nie mogła ustać na nogach.Postawiliśmy ją na dachu Trabanta,a ona
siedziała i się nie ruszała.Potem posadziliśmy ją na gałęzi gruszki,a
ona spadła wzbudzając wielkie zainteresowanie mojego kociaka
Sebastiana.Szybko ją podnieśliśmy żeby jej nie zjadł i posadziliśmy po
raz drugi i tym razem siedziała na niej i nie spadła, ale siedziała tak
1 godzinę,aż po godzinie jak wyszłam i chciałam ją dotknąć to odleciała
normalnym lotem sikorki.Ale napędziła mi stracha.