Przygody Kawcze, rozdział 5.
 
 
~ Kawka13    |    dodano: 2010-04-26 18:54    |    ostatnia zmiana: 2010-04-26 18:56
Gdy Danka dała znak przyjaciołom, skręcili do gospodarstwa Niny. Okazało się, że Alutka pod swoją "nieobecność" uzyskała współlokatorkę. W oborze zamieszkała bowiem dymówka Natalia. Gdy sosnówka zapoznała Alutkę z Natalią, dymówka natychmiast zaczęła opowiadać, jak jest w Afryce. Trajkotała jak katarynka, ale przy tym bardzo ciekawie.
- Na sawannach żyją antylopy gnu i lwy. Lwy polują na gnu, a resztki padliny zjadają hieny, wielcy wrogowie lwów. Samiec tego dzikiego kota ma piękną grzywę, trrrrr! - opowiadała. Każde dłuższe zdanie bądź parę zdań kończyła takowym "trrrr". Jak każda dymówka z resztą. ;D
Alutka tak była zajęta tymi opowieściami z wielkiego, odległego i zupełnie obcego jej kontynentu, iż zapomniała o niebezpieczeństwie ze strony Daniela. Wszyscy siedzieli teraz na dachu obory, a dymówka przed nimi na drucie doprowadzającym prąd do lampy powieszonej na owym budynku. Wyglądało to jak wykład na uniwersytecie - uczniowie słuchali i zadawali pytania, a wykładowca opowiadał o wielkim kontynencie. Wtedy Adrian, zupełnie nie przemyślenie - obejrzał się za siebie. Ujrzał pikującego w ich stronę myszołowa. Daniel już, już chciał złapać dymówkę, już ją prawie miał, kiedy z tyłu zaatakował go Filip. Dymówka schowała się do obory, tak jak Adrian, Alutka Danka. Filip natomiast obronił swych przyjaciół i schował się do obory. Jednak wygłodniały Daniel wleciał za nim przez okienko. W środku było zupełnie ciemno - nie trzymano tam żadnych zwierząt gospodarskich. Daniel wylądował na czymś po omacku. Wtedy jak nie wrzaśnie! To była głowa Filipa, który natychmiast zrzucił myszołowa z siebie, bo by go nie utrzymał. - Co do stu tysięcy orłów?!
Alutka wpadła na pewien pomysł...
- Pssst! Cichosza! - szeptała do Danki i swoich przyjaciół. - Pogonimy myszołowa tak, że strach mu będzie się nas bać! - zachichotała.
- Jak was znajdę to wszyscy będziecie moim obiadem!
- A masz, ćwir, ćwir! Ty wstrętne ptaszysko! - wrzasnęła Danka i zaszarżowała na Daniela po ciemku. Miała bardzo dobry wzrok, więc świetnie wycelowała, nawet w takich warunkach. Dziobnęła go z całej siły w  plecy.
- AAA! Pożałujesz!
- Buuuu! Huhu! - krzyknął nagle tuż przed dziobem drapieżcy
otwierając nagle wielkie, zielone ślepia. Myszołów krzyknął ze strachu i zaczął się poniewierać po oborze. Adrian wtedy zaczął pukać jak najgłośniej w miejscu, gdzie przysiadł Daniel. Ten znów się przeraził i wyleciał, znajdując okienko. Wtedy ledwo wyhamował, żeby nie zderzyć się z siedzącą na lampie przy okienku kawkę.
- I pamiętaj! Nigdy tu nie wracaj, słyszysz?! Bo jeśli wrócisz, duchy cię dopadną... - zagrzmiała Alutka. Myszołów przerażony odleciał zygzakiem w stronę swojego gniazda. Wszyscy przyjaciele siedli na dachu obory patrzeć na tę przekomiczną scenę. Kawka była już pewna siebie - On już tu nie wróci. - powiedziała. - A nawet jeśli, to my go pogonimy, prawda, drużyno?
- Prawda! - odkrzyknęli jej towarzysze.
I tak poradzili sobie z myszołowem i uwierzyli, że grupą można zdziałać o wiele więcej, niż w pojedynkę.