Kiedyś mój dziadek był zoologiem. I znał się na zwierzętach. Trzymał mnustwo zwierząt w domu. Pewnego dnia wybrał się na spacer z moim tatą, poszli do lasu. Znaleźli tam małą sowę uszatkę, która wypadłą z gniazda. Uszatka nie umiała jeszcze latać więc zabrali ją do domu. Kiedy podrosła i nauczyła się latać, mój dziadek i tata wypuścili ją do lasu.
1. Zuziu, zwracaj proszę uwagę na ortografię, mnÓstwo a nie mnustwo...
2. Czy nie można było tych 3 ostatnich, dzisiejszych wpisów napisać jako jeden? Nie zwracam się tylko do Zuzi ale do wszystkich osób które tak piszą. Trochę kłuje mnie w sercu gdy patrzę jak mój świeżo napisany, wyczerpujący wpis znika po dniu, przez 4 kilku zdaniowe wpisy napisane przez jedną osobę...
3.MAŁE SOWY WYCHODZĄ Z GNIAZD ZANIM NAUCZĄ SIĘ LATAĆ! Gdzieś nawet czytałem historię opisaną przez Janka, o młodym puszczyku z parku w Warszawie.
4. Miałem ostatnio napisać o tym bloga ale czas nie pozwolił...
Taka np. Kawka. Pisze jeden wpis na ok. miesiąc. Wszyscy czytają bo wiedzą, że KAwka pisze na temat i jej wpisy są interesujące i długie. Ale wiem jak mieć bloga tygodnia! Wiele osób pisze wiele wpisów na jeden tydzień. Każdy je czyta albo chociaż kliknie. Im więcej wpisów na jeden tydzień, tym więcej kliknięć i blog tygodnia...(wpis typu: dzisiaj widziałem dziwnego gołebia) Ale czy to ma sens?...
Mam nadzieję, że moje słowa nikogo nie uraziły, jak uraziły najmocniej przepraszam...
„No to teraz hejtujcie mnie ile chcecie. ;-)”
A Ty sowo jak oceniasz moje "rozmyślunki"?
„A Ty sowo jak oceniasz moje "rozmyślunki"?”
Nie zawsze jest potrzeba zabierania ich do domu. Najpierw trzeba się rozejrzeć, czy w pobliżu nie ma gniazda i rodziców, które w dalszym ciągu o maluchy dbają. Czasami wystarczy je przesunąć w bardziej bezpieczne miejsce.”
„To jak mieli postąpić?”
Zuziu, przeczytaj mój komentarz powyżej. Uzupełnię go - nikt tak dobrze nie wychowa pisklęcia, a potem podlota, nie wykarmi właściwym pokarmem i nie nauczy radzić sobie w swoim środowisku, jak ptasi rodzice.
Jeśli więc znalezionemu młodziakowi nic nie jest, nie jest ranny ani ewidentnie osłabiony i nie wymaga pomocy weterynarza, należy go zostawić . Poza gniazdem jest ciągle pod opieką rodziców. Można spróbować przesunąć go w miejsce bardziej bezpieczne, pod krzewy, usunąć z widoku publicznego, ewentualnie posadzić delikatnie na gałąź przy gnieździe, o ile jest to możliwe. Ale nie zabierać do domu, bo w ten sposób można mu zrobić większą krzywdę.
Polecam artykuł na portalu o tym właśnie problemie, do przeczytania: http://www.otopjunior.org.pl/pl/dokumenty/ptasie_pogotowie