Wczoraj wieczorem w Zamościu spadł śnieg. A było go dużo więcej niż podczas tylko zimowych przebłysków. Chociaż stopniał już dzisiaj, gdy słońce mocniej świeciło, to sygnał, aby rozpocząć zimowe dokarmianie.
Sami wiecie, jak jest z rodzicami... ;) Bez ich pomocy nie zrobiłabym karmnika, ale oni ciągle przekładają to z dnia na dzień. W końcu nie zrobię karmnika wcale - kupię go w niedzielę na giełdzie i od razu po ustawieniu na trawniku zacznę sypać ziarno.
Jak z ptasimi obserwacjami przez ostatnie dni?
Na otwartych terenach świeci pustkami. Tylko gawrony czasami przylecą na pola aby żerować. Sikory i wróble wolą przebywać w zabudowanych miejscach - tak wracając ze szkoły i przechodząc obok bloków, widzę jak aż się od nich roi. W czasie lekcji czasami obserwuję, jak bogatki wesoło przeskakują po balkonach a nawet przez długi czas trwają, uczepione pazurkami chropowatej ściany bloku. A że balkonów jest dużo - to i karmników jest dużo i nie trudno o pokarm. Sikory i wróble pozują, jakby same prosiły się o zrobienie zdjęcia, a ja serdecznie żałuję że nie wzięłam aparatu...
Mam nadzieję, że zimą ptaki jednak chętnie odwiedzać będą mój karmnik, mimo że domków jest obok mojego niedużo.