Razem z nadejściem jesieni coraz częściej zaczynam obserwować sroki - i tak do wiosny, czego przekonałam się jeszcze w poprzednim roku. W moim wcześniejszym miejscu zamieszkania przez calutki rok sroki były rzadkością. I nie tylko sroki. Teraz mieszkam w miejscu, które łączy cechy wsi i miasta, oraz inne ciekawe tereny do ptasich obserwacji. Jeszcze dwa lata temu oprócz kawek, gawronów, zięb, wróbli i sikor rzadko zalatywały tam jakieś mniej pospolite gatunki.
Jedyne "szkoda", że już jesień. Niemal wszystkie ptaki, które miały odlecieć, już odleciały. A te, które mają przylecieć - coś się nie śpieszą z wędrówką. Na niemal całkiem ogołoconych z liści drzewach widzę już tylko wierne sikorki. Żółte kuleczki wesoło przeskakujące między gałęziami i przelatujące na inne drzewo od razu, jak tylko zobaczą mnie ukrytą za chyba jedynym zielonym krzewem. Kilka razy dziennie przylatują tu ogromne stada kawek i gawronów, obsiadają 'smutne', szarobrązowe gałęzie aż się uginają. Pewna część stada, która nie najadła się na poprzednim żerowisku, robi to tutaj. Inne czyszczą upierzenie albo kraczą upiornie, nawołując przedstawicieli swojego gatunku którzy jeszcze nie dołączyli do stada. Raz na jakiś czas po niebie spieszą się niewielkie grupki, pary lub pojedyncze osobniki kwiczołów. Pewnie przeczuwają, że zima będzie tym razem bardzo sroga i ani jeden z nich nie raczy się zatrzymać choć na kilka dni i odpocząć. Gdy tylko otworzy się uszy, słychać ćwierkanie wróbli. Niedosłyszący nigdy by ich nie zauważył. Siedzą one bowiem schowane, aby zaoszczędzić ciepła. Nie mają ochoty na piaskowe kąpiele i harce, inaczej niż latem. Czasami widzę myszołowa, lecącego w stronę torów. Zapewne szuka tam padliny, albo sam sprytnie napędza ptaki pod pociąg. Raz na jakiś czas z garażu wygląda kopciuszek, kiwając ogonem. Sama nie wiem, co on tam robi - co on tam jeszcze robi?
Wspaniałe miejsce zamieszkania ,droga wik182 !!
Pozdrawiam i zapraszam na mojego bloge, jesteś tam zawsze mile widziana !!