Zaczęło się tak:
Pewnego razu, kiedy jeszcze nie karmiłam i nie znałam ptaków w parku zauważyłam wielkie stado gołębi. Miałam złapać jednego, aby zrobić sobie z nim zdjęcie, i tak się stało. Złapałam za skrzydła, ogon i kark pierwszego lepszego gołębia, młodego, który był ciemny o siwym kolorze chyba z mieniącymi się na szyi kolorami, więc pomyślałam że to samiec. Przyłożyłam go sobie do piersi i czekałam aż zdjęcie będzie gotowe, ale dziwne, ptak ani drgnął i cierpliwie pozował do zdjęcia. Spodobał mi się. Gdy go wypuściłam oddalił się o jakieś metr i nie wykazywał większego strachu. To cechy charakterystyczne które zapamiętałam.
Pewnego razu, minęło od tego wydarzenia trochę czasu, zaczęłam karmić właśnie z rąk . Jednym z pierwszych które odważyły się mnie dziobnąć w rękę i zabrać zboże był chyba ten gołąb.
Gdy zaczęłam sypać na ławkę ziarno gołębie siadały i chodziły po ławce jedząc zboże. I tym razem młody gołąb chodził po ławce, jak bym była jednym z jego ptasich przyjaciół i zbliżał się do mnie coraz bardziej. Gdy jak zwykle sypnęłam na ławkę trochę zboża i wystawiłam rękę czekając na sikorkę na niej pojawiło się stado gołębi - też już ten właśnie gołąb. Wlazł mi na kolana i patrzył się na mnie błagalnie. Ach! Jak bym chciała go pogłaskać! Wyciągnęłam rękę napchaną zbożem i o dziwo! Gołąb podszedł bliżej i dziobał zboże sam. Chociaż niedługo inne gołębie zaczęły go naśladować i nie wykazywały jak nasz bohater strachu. Od teraz co tydzień chodziłam do parku i karmiłam między innymi tego, gołębia i inne gołębie i od czasu do czasu nabierał do mnie ufności że nic mu nie zrobię. Moi przyjaciele - już ludzie ;) - też polubili tego gołąbka i cieszyli się wraz ze mną. Kiedyś bez wahania przyłożyłam mu pod dziób pustą rękę, a ten zaczął się patrzeć we mnie i na rękę i się uśmiechać. xD
On był gołębiem, który chciał mi usiąść na rękę.
Na pamiątkę po nim nazwałam go Siwkiem, ze względu na siwy kolor upierzenia.
Nigdy Cię nie zapomnę, Siwku! :*